Podobno nawet najbardziej ulubione słodycze mogą się przejeść.
Podobno.
Nie sprawdzałam.
Tak na wszelki wypadek nie fundując sobie przesytu w tej materii.
No tak, ale na to mam jakiś wpływ.
Czasem większy, czasem mniejszy (no bo zachcianki, wiadomo ;)), ale mam.
A na cukier puder, znów sypiący się z nieba, nie mam wpływu wcale.
Szkoda.
Chętnie bym zastąpiła czymś innym ten wygładzony, monotonny, chociaż czasem i owszem, całkiem bajkowy krajobraz.
Dodała trochę blasku, kontrastu, ostrości.
Domalowała pędzlem trochę barw.
Skrzydlaci goście też jakby mniej energiczni, znudzeni.
Jakby zdawali się mówić "Tylko ten słonecznik i słonecznik, odmiany jakiejś, odmiany"
Nie jestem pewna.
Wiem, że w duszy chciałaby grać już wiosna.
Nie tylko w mojej.
W niespełna pięcioletniej też. "Mamo, ja bym chciała, zeby juz było zielono"
Ja na razie łagodzę tęsknotę pękiem kwiecia.
Niespodziankowego, od M., co jeszcze dodaje mu atrakcyjności :)))
Goframi na śniadanie przywołuję wspomnienie nadmorskiej sielanki.
W tym roku znów tam wrócę i na pewno będą gofry, obowiązkowo z wiśniami :)
Maślankowe gofry
i szalenie nieprofesjonalny przepis wagowo-szklankowy, w dodatku mocno orientacyjny2 jajka
50 g masła
ok 1 szklanki mąki pszennej
ok 2/3 szklanki maślanki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 czubate łyżki cukru
odrobina ekstraktu cytrynowego
Białka oddzielić od żółtek, ubić z łyżką cukru.
W drugiej misce utrzeć żółtka z pozostałym cukrem, dodać ekstrakt waniliowy, maślankę i mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Wlać roztopione masło, wymieszać. Powstanie dość gęste ciasto.
Na koniec delikatnie wmieszać pianę z białek. Ciasto powinno mieć konsystencję śmietany (dla mnie raczej budyniowego musu). Powinno się rozprowadzać łatwo po gofrownicy, ale nie być bardzo lejące.
Gęstość zawsze można regulować mąką i maślanką.
Gofry są bardzo wilgotne w środku, raczej nie biszkoptowe, ale połączenie maślanki i aromatu cytryny wszystkim u nas bardzo smakowało. Dodatek złocistego syropu też im nie zaszkodził, a jak malowniczo wygląda na zdjęciach ;)
O jak ucieszył mnie twój post gofrowy i ten przepis! Paluszki lizać!!! Zakupuje gofrownice i już!!! Pysznie wyglądają Twoje smakołyki, zrobie przepisowo:)
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie zapraszam do Moich Klimatów w przedostatnim poście zachęcam do zrobienia naleśników amerykańskich:) Są też dowody-foto tych cudeniek-zapraszam. Miłej niedzieli!
Kochane gofry, uwielbiam was :))
OdpowiedzUsuńGofry pysznie odmieniają słodyczy paletę!
OdpowiedzUsuńA zimowy czas i mnie trudno przetrwać...
Osładzam go sobie i koloruję jak mogę.
Pozdrowienia!
Czekolada nigdy się nie przeje ;)
OdpowiedzUsuńPychotka !!! Ja wczoraj też robiłam dzieciaczkom moim ;)
OdpowiedzUsuńwitaj-ale słodziutko i pysznie,ZOSTAJĘ NA DŁUŻEJ-pozdrawiam i zapraszam w odwiedzinki.Miłej soboty
OdpowiedzUsuńA tu już lato... I to następnego roku... I jak się masz? Pewnie torty robisz jeszcze piękniejsze... :)
OdpowiedzUsuń