Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlam posty z etykietą urodziny

Zielony tort na powitanie wiosny

Tak naprawdę jest to przede wszystkim tort na życzenie. Pewnej Pięciolatki. Ukochanej małej istoty. Zakochanej w pluszowym króliku o wyjątkowo długich uszach. "Bo ja chcę mieć tort z królikiem mamusiu" Nie mogłam zrobić tortu w kształcie królika, bo któż by go pokroił, a tym bardziej zjadł... (Chociaż przed samymi urodzinami były przymiarki w rodzaju "to Ty zjesz nogę, a Ja głowę, a Ty ucho", makabreska ćwiczona na owym umiłowanym pluszaku) Zrobiłam zatem rodzinkę, osadziłam ją w wiosennych okolicznościach przyrody i... ... po raz pierwszy, od kiedy robię torty miałam problem. Było mi bardzo szkoda go pokroić. Bo sami popatrzcie jak optymistycznie na tej zielonej polance :))) Poszperałam trochę na anglojęzycznych stronach i znalazłam inspirację dla prezentowanego tu rozwiązania. Szczególnie kusząca wydała mi się możliwość zaistnienia piętra tortu jako "pnia". Sprawdziło się, polecam takie rozwiązanie. Tort to jak zwykle

Z kronikarskiego obowiązku :)

Prawie pół roku temu... Zuzia wbiegła zdyszana z przedszkola, już od progu wołając: "Mama na pewno kończy robić tort, na pewno" Wbiegła i ..... nabrała powietrza... "Eeee, myśśślałaam, myślałam, że będzie piętrowy, taki jak Emilki ." Próbując ratować sytuację, zapytałam: "A widziałaś kiedyś piętrową łąkę?" "Dlaczego nie, mogłaby być piętrowa". Skrzydełka opadły, i jej i moje trochę też. Tort wylądował na stole. Babcia dyskretnie przeprowadziła gdzieś w zaciszu rozmowę z gatunku wychowawczych. Zuzia z ociąganiem wpełzła do salonu i przesadnie układnym tonem wyrecytowała: "Ładny tort zrobiłaś mamusiu" Jednocześnie, o czym dowiedziałam się później, zrobiła w stronę babci powykrzywianą minę, znaczącą "patrz przez Ciebie muszę tak kłamać, zadowolona???" Świeczki zostały zdmuchnięte. Nóż do ręki wzięty... i oczom zgromadzonych ukazało się wnętrze, z towarzyszeniem entuzjastycznego i, tym razem, szczer

A w kwietniu...

... zaczyna się w naszym domu czas świętowania urodzin. Tak się składa, że wszyscy jesteśmy wiosenni ;) Wczoraj najmłodsza księżniczka zdmuchnęła cztery świeczki. A jeszcze nie tak dawno niemal mieściła mi się na dłoni... Niekończącego się uśmiechu moja piękna. Tort to wypadkowa moich internetowych poszukiwań i własnych pomysłów. Wnętrze to dwa jasne biszkopty, pieczone wg  tego przepisu , jeden z podwójnej porcji. Przełożone kremem z bitej śmietany i mascarpone oraz musem owocowym. Mus to moje najnowsze odkrycie na sezon kiedy nie ma świeżych owoców. Na dół tortu zużyłam 2 paczki mrożonych wiśni, zagotowałam, dosłodziłam, odlałam nadmiar soku, zblendowałam krótko tak, żeby tylko rozdrobnić całe wiśnie na mniejsze kawałki. Zagęściłam maizeną. Po wystudzeniu masa miała konsystencję umożliwiającą swobodne rozsmarowanie na torcie. Na górze tortu znalazł się mus jagodowy i tu poszłam o krok dalej, bo przed zagęszczeniem przetarłam zagotowane jagody. Zewnętrze tortu

Baletnica

Były prezenty, byli goście, było mnóstwo radości i był ... tort. Zamówiony, z tancerką, koniecznie z szeroką spódnicą i koczkiem :) Było lekkie zdziwienie: "Ale ja myślałam, że ona będzie tańczyć na torcie mamusiu" I moje: "...po prostu się trochę zmęczyła i usiadła " Uściski i całusy i uśmiechnięta od ucha do ucha buzia, rozjaśniona wewnętrznym światłem. Szczery entuzjazm i szczęście pięciolatki. Sto lat, moja maleńka, duża dziewczynko :)

Tort na trzecie urodziny

Kolejny dziecięcy tort. Jak zawsze na ostatnią chwilę, w popłochu, że nie zdążę. Jak zawsze z przygodami, bo żelatyna w płatkach nie sprawdziła się, przynajmniej nie w zastosowanej przeze mnie dawce, bo marcepan, który rok temu świetnie się formował, teraz nie chciał wcale. Za to przyczynił się do rozwinięcia moich mięśni rąk :) Bałagan, barwniki, kolorowe okruszki. Na końcu tego wszystkiego był rozanielony wzrok mojego dziecka i okrzyki, i ciągnięcie każdego kolejnego gościa do oglądania tortu. Bo przecież "Mama zrobiła na torcie krecika, zobacz, tam siedzi na torcie krecik, mam krecika na torcie, ale chodź ze mną i zobacz :))))))". Tort malinowo - śmietankowy   Biszkopt   (do tortu potrzebne są dwa takie biszkopty, upieczone w tortownicy o średnicy 30 cm) składniki 1 szk. mąki 1 płaska (!) łyżeczka proszku do pieczenia (można pominąć) 5 jajek 2/3 szk. cukru Białka oddzielić od żółtek. Ubić białka na kruchą pianę. Pod koniec ubijania zacząć powoli dodawać

A dzisiaj, 1 kwietnia...

...były uściski, buziaki, życzenia ... były kwiaty ... w wielu postaciach ;) ... był prezent ... i miał być tort, o taki Tortu nie było, bo okoliczności zewnętrzne nie dały mi szansy. Nadrobię to kiedy indziej, a na razie zmykam się pakować. Wzywa przygoda, o czym mam nadzieję następnym razem.

Kwiatowo i kolorowo

Po prostu nie mogło być inaczej. Niemal od urodzenia, a już na pewno od kiedy stopy pozwalają samodzielnie eksplorować zieloność,  małe rączki zrywają, zbierają, wąchają i obdarowują. Stokrotki, mlecze, koniczyna, trawy, wyka, firletki, rzeżuchy. Jeśli nikt nie zauważy w porę, nawet szafirki z przedszkolnego klombu, wielką dalię z ogródka babci. I zawiedzione: "Ale to przecież bukiet, dla Ciebie mamusiu"   Dla mojej czterolatki powstał kwiatowy tort . Wnętrze jest czekoladowe, ze świeżymi truskawkami. Ciasto pochodzi z bloga Moje wypieki Zrobiłam trzy biszkopty z 2,5 porcji. Mus czekoladowy za to wg przepisu z Kwestii Smaku , z 2 porcji za to cukru tyle co w jednej. Świeże truskawki w masie dopełniły całość. Zewnętrze to masa marcepanowa - częściowo kupiona. Jednak nie oszacowałam dobrze ilości i uzupełniłam własnoręcznie zrobioną masą wg przepisu Malinny z Mniammniam.pl. 125 g wody zagotowałam z 75 g masła, dodałam 125 g mąki. Po ostudzeniu dolałam 1/2 olejk

Tort urodzinowy przysypany piaskiem ;)

Dziś będzie o tortach. Nie robię ich zbyt często, chociaż bardzo lubię. Najpierw było to raz, teraz dwa razy do roku. Żaden nie jest podobny do poprzedniego. Jakoś tak wyszło, że za każdym razem podejmuję kolejne wyzwania. Całymi tygodniami chodzę i obmyślam koncepcje. Czasem coś podpatrzę, czasem wpadnę na coś zupełnie sama. Ciekawe, kiedy skończą mi się pomysły ;) Tym razem piaskownica. Miało być prosto i łatwo. Do pewnego stopnia było. Chociaż mimo wszystko znów zagrzebałam się w przygotowaniach po uszy. Bo niby to tylko prostokątna forma i kilka detali, ale jednak. Wszystkie kremy, masy, przekładanie. Kilka niespodzianek po drodze, a jakże. Na przykład na czym ja ten tort położę, jak już go będę składać w całość. Jako, że mam tylko okrągłe patery, stanęło na szkle od antyramy, akurat w pasującym formacie :))) Najważniejsze i tak było to, że tort wywołał uśmiech, szczególnie na małych buziach. A i starszych już przyzwyczaiłam do tego, że ja to "zawsze coś wymyślę&quo