Co zrobić kiedy wracam do domu głodna jak wilk?
Po prostu makaron. Wdzięczny w obróbce i otwarty na wszelkie dodatki.
Ostatnio na wielu blogach trafiam na makaron o obco brzmiącej nazwie - soba. .
Najpierw u Liski, potem u Małgosi. Zachęcona pięknymi zdjęciami i sugestywnym opisem pognałam do japońskiego działu w supermarkecie.
No i mam. Przewiązane wstążeczką brązowe snopki.
Po ugotowaniu sprężyste, łagodnie orzechowe w smaku nitki.
Bardzo ciekawie wyglądające na talerzu.
Wymyśliłam dla nich bardzo proste, ciekawe smakowo połączenie ze słodkawą dynią. Razem z chrupiącymi pieczarkami i pak choy, skropione sosem sojowym smakowały wyśmienicie.
No i olej sezamowy. Taka kropka nad i.
Dla mnie to prawdziwy comfort food.
Makaron soba z dynią
1 wiązka makaronu soba
1 łyżka oleju
kawałek dyni ok 200g
1 mała kapusta Pak choy
5 malutkich pieczarek
sos sojowy
pieprz
1 łyżeczka oleju sezamowego
Makaron ugotować (5 minut), odcedzić, przelać zimną wodą i osuszyć.
Na patelni rozgrzać łyżkę oleju, wrzucić pokrojoną w kostkę dynię, smażyć ok 3 min. Dodać pieczarki pokrojone w cząstki. , smażyć kolejne 2 min. Na koniec dodać Pak choy pokrojoną w szerokie paski.
Smażyć tylko do momentu, aż zmięknie.
Do warzyw dodać makaron, doprawić sosem sojowym i pieprzem, dokładnie wymieszać i smażyć jeszcze chwilę. Na końcu doprawić łyżeczką oleju sezamowego. Przygotowana porcja wystarcza na dwie osoby.
Lu, ależ się rozszalałaś orientalnie! :) Wspaniale! I przepysznie!
OdpowiedzUsuńU mnie soba będzie jutro na obiad, składniki już przygotowane. I już się nie mogę doczekać, bo wprost uwielbiam ten cudny makaron!
Piękne danie! Uwielbiam sobę i na pewno skorzystam z Twojego przepisu.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
jak to pięknie się prezentuje , kolorowe
OdpowiedzUsuńPodoba mi się bardzo to połączenie makaronu soba z dynią. Muszę koniecznie spróbować, szczególnie, ze ten makaron bardzo mi smakuje.
OdpowiedzUsuńMałgosiu to między innymi dzięki Tobie się rozszalałam.
OdpowiedzUsuńAmber skorzystaj, bo polecam.
Margot jakoś ostatnio jestem spragniona kolorów. Skoro za oknem monochromatycznie to chociaż na talerzu sobie poszaleję :)
lo, połączenie z dynią okazało się strzałem w dziesiątkę, u mnie na pewno do powtórzenia jeszcze nie raz.