Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2014

Morelowe miraże

Znalazłam. Chyba, bo niczego nie można być pewnym;) Chociaż ta miłość trwa już kolejne lato. Mój najjjjj... Bo to jest przecież sam optymizm i uśmiech. Kolor, jak przez zamknięte oczy skierowane w słońce. Miękkość puchowej poduszki, w dodatku pokrytej aksamitem. Gdzieniegdzie zawadiackie piegi, niczym na opalonym nosie :) I ten szelest, przy rozrywaniu owocu rękami, i te drobinki miąższu, mieniące się w słońcu, zapraszające do zatopienia się, w smaku, w cieple, w kwintesencji lata. Najlepiej jeszcze prosto z torby, a kiedy już się nasycę... może jakiś kontrapunkt, pozwalający tym bardziej jaśnieć i mamić... Odrobina borówkowych dam dworu, puchowy jogurt i, specjalnie dla łasuchów, łyżeczka tegorocznego, rzepakowego miodu. Morelowo mi, tego lata.

Trzy tortowe wspomnienia

Niech będą tutaj. Żeby nie szukać wśród mnogości zatrzymanych rodzinnych chwil. Trochę z kronikarskiego obowiązku. Bo sie ostatnio do fotografii nie przykładam. Za dużo wokół się dzieje. Kolorowo i dynamicznie. Po prostu jestem wewnątrz tych chwil, nie ukryta za aparatem. Zeszłoroczny basen, z fascynacji początkami pływania. Jak zwykle u mnie nie obyło się bez "drobnych" wpadek. Jak przystało na  poważny akwen, galaretka naprawdę płynęła, "jak prawdziwa woda" jak sceptycznie nieco powiedziała solenizantka. Tegoroczny koszyk. Na życzenie. Koniecznie z kurczaczkiem. Bo urodziny były dokładnie w niedzielę wielkanocną. Jajka z kruchego ciasta, puste w środku, jak najbardziej jadalne. Za to wnętrze z czekoladowego biszkoptu, z kremem mascarpone i domową frużeliną wiśniową. No i najprostszy błotny tort. Wiem, mnóstwo osób go robiło, widziałam bardzo wiele wersji. Cóż z tego, skoro Zuzia zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Bo Zuzia, o