Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2009

W pogoni za makowcem idealnym

Czekałam na niego co roku. Był nieodłącznym elementem Wigilii i Świąt u Babci. Ukształtował moje pojęcie o tym, jak powinien wyglądać i smakować "szanujący się" makowiec. Wyrośnięty, wilgotny, z czysto makowym, nieprzesłodzonym nadzieniem i prawdziwie drożdżowym, puszystym ciastem. Lepszy nawet po Świętach, kiedy kubki smakowe nie były zmęczone nadmiarem bodźców, a i brzuch pozwalał pochłonąć więcej niż tylko kawałek:) Wiele razy starałyśmy się razem z mamą upiec taki sam, może chociaż podobny, może, żeby się chociaż nie rozwalił, albo nie zionął pustką pod odstającą skórką. Za każdym razem okazywało się, że nie ma tak łatwo, że takie rzeczy to tylko u Babci :)))) A były przecież nawet i korepetycje u źródła. Na jakiś czas odeszłyśmy więc od przepisu Babci. Nastąpiły kolejno eksperymenty z ciastem (bo może np krucho-drożdżowe, będzie lepsze) i z nadzieniem (bo może z bakaliami, może z żółtkiem, mlekiem). Nieeeeee, oddalałyśmy się tylko od ideału. Prywatnie i po cichu myś

Już prawie Wigilia

Za oknem szumi wiatr, z kuchni dochodzi zapach piernika. Słucham sobie zimowego Stinga. Pod choinką stoją wielkie torby, do których jutro rano dobiorą się moje dziewczynki. Chciałabym w ten cichy i spokojny wieczór złożyć wszystkim przechodniom, którzy być może kiedyś tu zbłądzili ;) serdeczne życzenia cudownych jedynych i niepowtarzalnych Świąt. Niech będą dla każdego z Was takie jakich sobie po cichu życzycie.

Nocne krajobrazy.

Jestem z nich naprawdę zadowolona. Mają piękny kolor, mienią się perłowo i złoto. Są kolejną wariacją na temat śnieżnej zimy, takiej, jaką pamiętam z dzieciństwa. Prawdziwej zimy ze skrzypiącym śniegiem, otulonymi bielą drzewami, bałwanem na podwórzu i soplami, zwisającymi z krawędzi dachu. Do takiej zimy mi tęskno. Jako baza do moich "obrazków" posłużyły pyszne mocno imbirowe pierniczki nieocenionej Bajaderki. Są bardzo dobre i do jedzenia i do wieszania na choince. Do jedzenia - bo są kruche i chrrrrupiące :) świetnie smakują, lekko pikantnie, bardzo korzennie, a do wieszania jako ozdoby - bo świetnie się wałkują, nie rosną i tym samym nie odkształcają w czasie pieczenia. Polecam gorąco. Pierniczki bardzo imbirowe wg Bajaderki przepis cytuję dokładnie, bo jak to u Bajaderki nic nie musiałam zmieniać :) 1 szklanka melasy 1/2 szklanki brązowego cukru 1/2 szklanki cukru 4 łyżeczki zmielonego imbiru 4 łyżeczki cynamonu 3/4 łyżki sody 1 kostka masła 2 jajka

Jadą jadą misie :)

Pojawiły nam się w domu misie. Takie puchate golaski. Zaopiekowałam się nimi ;). Poubierane w odświętne sukieneczki i spodenki pojechały do przedszkola. Mam nadzieję, że będą się dobrze opiekować tamtejszą choinką :))) Teraz kilka uwag producenta: lukrowanie to poważne zajęcie, wymagające planowania, pewnej ręki i cierpliwości, całych pokładów cierpliwości :))) W ramach tęsknoty za prawdziwą śnieżną zimą dodatkowo jeszcze gwiazdki:

3... 2... 1... Piernikowanie czas zacząć :)

Czekałam na te dni już od roku. Od kiedy odpuściłam sobie, z przyczyn ode mnie niezależnych, zeszłoroczną edycję piernikowego szaleństwa. Tym razem, uzbrojona po zęby czekałam, czekałam. Dłużyło mi się, bo przecież tak kocham to robić. Nastawiać ciasto, rozgrzewać miód z przyprawami, wdychać ten niepowtarzalny zapach, cieszyć oczy jego złocistym, a potem bursztynowym kolorem. No ale mam, zrobiłam niezawodne pierniczki z przepisu Kaeru z forum MniamMniam . Zrobiłam i teraz dekoruję :)))) I uśmiecham się od ucha do ucha, prezentując wszystkim dookoła totalne zakręcenie piernikowe. Aromat w domu, szczególnie w okolicach spiżarni jest niepokojąco przyciągający ;). Dzieci codziennie uszczuplają zapasy, dobrze, że trochę jeszcze zostało, może do świąt doczekają i będę miała co powiesić na choince :) Pierniczki Kaeru cytuję dokładnie za Kearu, moje zmiany kursywą 1 kg mąki 8 żółtek, 3 białka 1 ½ szkl. cukru (dałam 1 szkl.) 3 łyżki kakao 1 pojemnik śmietany (200 ml) (u mnie była

Weekendowa piekarnia #53 - brioche na semolinie

Dziś rano wyjęłam z pieca rumiane, pachnące wanilią bułeczki. Specjalnie żeby je upiec pierwszy raz zakupiłam prawdziwą włoską semolinę. Piękna jest, taka słonecznie żółta. W dotyku sypka, pod palcami bardziej "piaszczysta" niż zwykła mąka. Wiedziałam, że ciasto drożdżowe na niej będzie też zupełnie inne. Zabrałam się do wyrabiania już wczoraj wieczorem, bo w planach miałam nocne wyrastanie w lodówce. Pierwszym zaskoczeniem było to, że ciasto w ogóle się nie kleiło do rąk. Było jednak o wiele bardziej "kruche" o ile takim mianem można określić drożdżowe ciasto. Mocno wyrosło, mimo, że z podanych proporcji wyszło dość zwarte. Uformowałam 16 małych kulek z ciasta, naciągając i składając ciasto wielokrotnie do środka. Rosło sobie przez noc spokojnie, rano ogrzałam, pozwoliłam jeszcze trochę podrosnąć i upiekłam. Bułeczki wyszły dość zwarte, z małymi równymi dziurkami. Doskonałe świeże, wieczorem to już nie było to samo. Taki jest jednak los większości drożdżówek.

Kurczak w sosie cytrynowo - bazyliowym

Kiedyś, kiedyś, dawno temu jadłam w pewnej knajpce pewnego kurczaka. Był pyszny. Właściwie najpyszniejszy był sam sos do niego. Moje zmysły wytropiły tam nutę cytrynową, z bazylią było łatwiej, dała się zauważyć gołym okiem. Tyle udało mi się zapamiętać. Wyszłam z mocnym postanowieniem, że odtworzę ten smak. Dzisiaj stanęłam przy kuchni, uruchomiłam wyobraźnię i się zaczęło :)))   Kurczak w sosie cytrynowym z bazylią Składniki do przygotowania mięsa: 1 podwójna pierś z kurczaka 1/2 cytryny sól pieprz 1/2 szklanki mleka 2 łyżki oleju do smażenia Składniki sosu: łyżka masła sok z 2 cytryn skórka otarta z 1 cytryny 300 ml śmietanki słodkiej 30 lub 36% 1/2 łyżeczki cukru 1 łyżka utartego parmezanu 2 łyżki posiekanej świeżej bazylii sól pieprz Każda połówkę piersi przekroić wzdłuż, tak, żeby otrzymać po dwa cieńsze kotlety (w sumie cztery). Każdy kotlet rozbić delikatnie ręką, posolić, posypać pieprzem, skropić sokiem z cytryny. Ułożyć w misce, polewając mlekiem,

Weekendowa piekarnia #53 - chleb na zakwasie z płatkami owsianymi

Kibicowałam weekendowej piekarni już od dawna. Idea wspólnego pieczenia bardzo do mnie przemawia. Kiedy odważyłam się wreszcie założyć bloga, wiedziałam, że nadszedł też czas na spróbowanie swoich sił wśród weekendowych piekarzy. Poza tym miałam kolejny pretekst żeby zamieszać, powyrabiać i wreszcie też skosztować ;) Pierwszy raz wzięłam udział w tej cyklicznej blogowej akcji. Mam też nadzieję, że nie ostatni :) bo mi się spodobało. Tym razem gospodynią była - Zapbook z Chez Zapbook. Z jej trzech propozycji ja wybrałam dla siebie dwie. Najpierw na sobotnie śniadanie zrobiłam Chleb na zakwasie z płatkami owsianymi Chleb na zakwasie z płatkami owsianymi Przepis pochodzi z blogu Jane. moje zmiany w nawiasach • 300 g mleka • 150 g wody • 200 g zakwasu (mój był żytni, bo tylko taki na razie posiadam :) • 600 g mąki T 80, ale może być np. pół na pól T 65 i T 55 albo tylko 65 (ja dałam 550 i pełnoziarnistą Lubelli ) • 50 g mąki żytniej jasnej (ja dałam 720) • 100 g płatków o

Pardulas - ciasteczka z miodem

Kiedyś, dawno temu znalazłam w Atlasie Kulinarnym Świata przepis na małe ciasteczka, które jakoś mnie zaintrygowały. Są jednocześnie i ciekawe i niezbyt skomplikowane w przygotowaniu. Pochodzą z Włoch, a ich cechą wyróżniającą jest sposób formowania - nadzienie nakłada się do miseczek z ciasta, z "przyszczypanym" brzegiem, luzem kładzionych na blasze, nie ograniczonych żadną foremką. Poczytałam i dowiedziałam się, że pardulas to nazwa zbiorcza wypieków o takiej formie. Nadzienie się zmienia. Długo zwlekałam z ich wypróbowaniem ale wreszcie są. Takie małe, płaskie babeczki. Trochę jak mini serniczki, trochę jak tarteletki. Pardulas przepis z Kulinarnego Atlasu Świata proporcje na 8-9 ciasteczek Ciasto: 12 dag mąki szczypta soli 1 czubata łyżka zimnego masła 1 łyżeczka płynnego miodu 4 łyżki wody Nadzienie: 15 dag ricotty 2,5 łyżki cukru 2 żółtka skórka z 1/2 cytryny i 1/2 pomarańczy 1 łyżka rodzynek 2 białka miód do polania ciasteczek Do mąki

Zielono mi

Danie z którym chciałam się zmierzyć już od dawna. Od czasu, kiedy kupiłam pierwszy odcinek Kulinarnego Atlasu Świata. Zapatrzyłam się na tę energetyczną zieloność i już nie było odwrotu. Dłuuuugo się zbierałam, przyznaję. Ostatnio nadarzyła się okazja, żeby wykorzystać właśnie ten przepis. Zostałam bowiem wyzwańcem listopada na forum MniamMniam . No i się zaczęło :) Niby takie po prostu pierożki, a jednak nie. Bo wałkuje się ciężko, a musi być cieniutko, gdyż ciasto mocno jajeczne. Bo przy wykrawaniu radełkiem robią się w pierożkach bańki powietrza i za nic nie można ich usunąć. Bo jakieś takie koślawe mi wyszły, a miało być tak pięknie i filigranowo. Za to smak, mhmm, smak wszystko wynagradza. Kompozycja kremowego środka, zwartego ciasta i pomidorowo - serowego miszmaszu jest powalająca. O stronie wizualnej też muszę napisać, bo zdjęcia mnie zawiodły. Tak szybko zapada listopadowa noc, że o zdjęciach w świetle dziennym można tylko pomarzyć. A kolory były piękne, nasycona,

Sposób na struclę ... z powidłami

Z drożdżówkami mam pewien kłopot. Nie robię ich zbyt często, bo nie są na liście ulubionych ciast mojego męża. Mało tego, są nawet gdzieś daleko poza listą ;) Ja z kolei wszystko co drożdżowe po prostu kocham, bezwarunkowo i namiętnie ;). Czasami więc po prostu muszę :). Szczególnie, gdy od dawna czeka na wypróbowanie pewna strucla  i pojawia się specjalne zamówienie mojej córki. "Tylko z powidłami mamusiu" :)))) Trochę wyrabiania, zwijania, oczekiwania.Plus całkiem nowy sposób na ostateczny efekt podpatrzony u Dorotus . Sposób gwarantujący zwarte, piękne kromki, bez odstającej "skórki". W sam raz na niedzielne popołudnie. Warto było dla krótkiego: "Rewelacja", w wykonaniu mojej mamy :))) Strucla z powidłami przepis z blogu Moje wypieki z moimi zmianami składniki na ciasto: 750 g mąki 3 jajka torebka drożdży instant 1 szklanka letniego mleka 90 g cukru opakowanie cukru waniliowego 130 g masła słoik domowych powideł (ok 300ml)

Chleb z orzechami i morelami

Czasem tak jest, że dużo sobie po jakimś przepisie obiecuję, planuję, ekscytuję się. Później jest różnie. Bywa, że efekt jest nawet lepszy od wyobrażeń. Wtedy do przepisu wracam z niekłamaną przyjemnością. Zdarza się też, że coś jest smakowo zupełnie nie w moim stylu, żegnam się więc z przepisem bez zbędnego żalu. Bywają i takie przepisy, które po wypróbowaniu lądują w kategorii - rozwojowe ;))). Nie do końca jestem zadowolona z efektów ale wiem, że nie można danej potrawy spisywać na straty, albo, że wypiek leżący przede mną wręcz domaga się kolejnej szansy. Tak było i tym razem. Spieszyło mi się do tego chleba bardzo, rzekłabym, że nawet za bardzo. Zapomniałam na chwilę o tym, że pośpiech chlebom nie służy. Dodałam mu trochę ciepła, nie poczekałam, aż sobie leniwie wyrośnie. Popękał biedaczek na skutek tych moich zabiegów. Jest też moim zdaniem trochę za bardzo zwarty i przez to raczej "ciężki". To drugie to zasługa zbyt dużej, jak na mój gust ilości bakalii. Ter