Danie z którym chciałam się zmierzyć już od dawna. Od czasu, kiedy kupiłam pierwszy odcinek Kulinarnego Atlasu Świata. Zapatrzyłam się na tę energetyczną zieloność i już nie było odwrotu.
Dłuuuugo się zbierałam, przyznaję. Ostatnio nadarzyła się okazja, żeby wykorzystać właśnie ten przepis.
Zostałam bowiem wyzwańcem listopada na forum MniamMniam.
No i się zaczęło :)
Niby takie po prostu pierożki, a jednak nie.
Bo wałkuje się ciężko, a musi być cieniutko, gdyż ciasto mocno jajeczne.
Bo przy wykrawaniu radełkiem robią się w pierożkach bańki powietrza i za nic nie można ich usunąć.
Bo jakieś takie koślawe mi wyszły, a miało być tak pięknie i filigranowo.
Za to smak, mhmm, smak wszystko wynagradza.
Kompozycja kremowego środka, zwartego ciasta i pomidorowo - serowego miszmaszu jest powalająca.
O stronie wizualnej też muszę napisać, bo zdjęcia mnie zawiodły. Tak szybko zapada listopadowa noc, że o zdjęciach w świetle dziennym można tylko pomarzyć.
A kolory były piękne, nasycona, hiszpańska czerwień, łagodna pastelowa żółć i wczesnowiosenna zieleń.
Na zdjęciach jest tylko wspomnienie tego czym moje oczy i kubki smakowe cieszyły się wczoraj, niestety po zmierzchu.
Ravioli verdi
za Atlasem Kulinarnym Świata, przepis zmieniony i uzupełniony
po 1 małym pęczku natki pietruszki i bazylii
3 jajka (powinny być duże)
2 żółtka
1 białko do smarowania ciasta
Farsz:
25-30 dag ricotty
25 dag mozzarelli
3 garstki tartego parmezanu (u mnie to były czubate łyżki)
1 duża cebula
3 ząbki czosnku
oliwa
garść listków bazylii
pieprz
Sos czerwony:
1 puszka pomidorów (u mnie słoik domowego przecieru)
oliwa
czosnek
bazylia
sól
pieprz
Sos żółty:
1 fiolka szafranu (ja go nie znoszę, u mnie była szczypta kurkumy)
100 ml białego wina
1-2 łyżki masła
150 ml śmietany 30-proc.
łyżka startego parmezanu (mój dodatek)
Przygotowanie farszu:
Na desce drobno posiekałam mozzarellę, na oliwie lekko zrumieniłam posiekaną cebulę i czosnek. Przestudziłam. W misce połączyłam ricottę, mozzarellę, starty parmezan i mieszankę cebulowo-czosnkową. Dodałam posiekaną bazylię i pieprz. Wyrobiłam łyżką zwięzła masę.
Przygotowanie ciasta:
Listki zieleniny zmiksowałam z żółtkami i jajkami na jednolity zielony płyn. Zagniotłam z mąką, wyrabiałam podlewając wodą, bo niestety moje jajka była małe. Rozwałkowałam najcieniej jak umiałam ;)
Na połowie placka układałam porcje nadzienia, pomiędzy nimi posmarowałam ciasto białkiem. Przykryłam pozostałą częścią ciasta, docisnęłam, walcząc z bańkami powietrza. Pokroiłam radełkiem na kwadraty, gdzieniegdzie podociskałam, żeby się nie rozkleiło. Ugotowałam w osolonej wodzie.
Przygotowanie sosu czerwonego:
Na oliwie podsmażyłam czosnek, dodałam przecier pomidorowy, zredukowałam, dosłodziłam, dodałam pieprzu, bazylię pominęłam bo chciałam zachować czysty kolor sosu.
Przygotowanie sosu żółtego:
Szafran zaparz w gorącym winie z masłem. Śmietanę zredukuj na patelni, dodaj szafran. Gotuj do zgęstnienia, posól. Tyle przepis oryginalny.
W mojej wersji stopiłam masło, dodałam kurkumy, chwilę pomieszałam i dodałam wino. Kiedy odparowało wlałam słodką śmietankę i redukowałam dalej. Spróbowałam, dodałam szczyptę cukru. Na końcu wsypałam parmezan, wymieszałam aż do roztopienia.
Potem pozostaje już tylko kompozycja tego wszystkiego na talerzu i radosne pałaszowanie.
Dłuuuugo się zbierałam, przyznaję. Ostatnio nadarzyła się okazja, żeby wykorzystać właśnie ten przepis.
Zostałam bowiem wyzwańcem listopada na forum MniamMniam.
No i się zaczęło :)
Niby takie po prostu pierożki, a jednak nie.
Bo wałkuje się ciężko, a musi być cieniutko, gdyż ciasto mocno jajeczne.
Bo przy wykrawaniu radełkiem robią się w pierożkach bańki powietrza i za nic nie można ich usunąć.
Bo jakieś takie koślawe mi wyszły, a miało być tak pięknie i filigranowo.
Za to smak, mhmm, smak wszystko wynagradza.
Kompozycja kremowego środka, zwartego ciasta i pomidorowo - serowego miszmaszu jest powalająca.
O stronie wizualnej też muszę napisać, bo zdjęcia mnie zawiodły. Tak szybko zapada listopadowa noc, że o zdjęciach w świetle dziennym można tylko pomarzyć.
A kolory były piękne, nasycona, hiszpańska czerwień, łagodna pastelowa żółć i wczesnowiosenna zieleń.
Na zdjęciach jest tylko wspomnienie tego czym moje oczy i kubki smakowe cieszyły się wczoraj, niestety po zmierzchu.
Ravioli verdi
za Atlasem Kulinarnym Świata, przepis zmieniony i uzupełniony
Ciasto:
1/2 kg mąkipo 1 małym pęczku natki pietruszki i bazylii
3 jajka (powinny być duże)
2 żółtka
1 białko do smarowania ciasta
Farsz:
25-30 dag ricotty
25 dag mozzarelli
3 garstki tartego parmezanu (u mnie to były czubate łyżki)
1 duża cebula
3 ząbki czosnku
oliwa
garść listków bazylii
pieprz
Sos czerwony:
1 puszka pomidorów (u mnie słoik domowego przecieru)
oliwa
czosnek
bazylia
sól
pieprz
Sos żółty:
1 fiolka szafranu (ja go nie znoszę, u mnie była szczypta kurkumy)
100 ml białego wina
1-2 łyżki masła
150 ml śmietany 30-proc.
łyżka startego parmezanu (mój dodatek)
Na desce drobno posiekałam mozzarellę, na oliwie lekko zrumieniłam posiekaną cebulę i czosnek. Przestudziłam. W misce połączyłam ricottę, mozzarellę, starty parmezan i mieszankę cebulowo-czosnkową. Dodałam posiekaną bazylię i pieprz. Wyrobiłam łyżką zwięzła masę.
Przygotowanie ciasta:
Listki zieleniny zmiksowałam z żółtkami i jajkami na jednolity zielony płyn. Zagniotłam z mąką, wyrabiałam podlewając wodą, bo niestety moje jajka była małe. Rozwałkowałam najcieniej jak umiałam ;)
Na połowie placka układałam porcje nadzienia, pomiędzy nimi posmarowałam ciasto białkiem. Przykryłam pozostałą częścią ciasta, docisnęłam, walcząc z bańkami powietrza. Pokroiłam radełkiem na kwadraty, gdzieniegdzie podociskałam, żeby się nie rozkleiło. Ugotowałam w osolonej wodzie.
Przygotowanie sosu czerwonego:
Na oliwie podsmażyłam czosnek, dodałam przecier pomidorowy, zredukowałam, dosłodziłam, dodałam pieprzu, bazylię pominęłam bo chciałam zachować czysty kolor sosu.
Przygotowanie sosu żółtego:
Szafran zaparz w gorącym winie z masłem. Śmietanę zredukuj na patelni, dodaj szafran. Gotuj do zgęstnienia, posól. Tyle przepis oryginalny.
W mojej wersji stopiłam masło, dodałam kurkumy, chwilę pomieszałam i dodałam wino. Kiedy odparowało wlałam słodką śmietankę i redukowałam dalej. Spróbowałam, dodałam szczyptę cukru. Na końcu wsypałam parmezan, wymieszałam aż do roztopienia.
Potem pozostaje już tylko kompozycja tego wszystkiego na talerzu i radosne pałaszowanie.
Koslawe?!? Ja naprawde nie widze nic koslawego! Widze za to niezwykle apetyczne, pobudzajace prace slinianek polaczenie. Widze przepiekne kolory! Ale ja chyba sie nie odwaze ich zrobic... Do wszelkiego rodzaju pierogow czy ravioli mam dwie lewe rece niestety ;)
OdpowiedzUsuńNo obficie sosem polane to i nie widzisz ;)))))
OdpowiedzUsuńKolory rzeczywiście energetyzujące zimową porą.
Próbuj, to naprawdę nie jest wcale takie trudne a połączenie smaków bardzo, bardzo:)))
Zazwyczaj mi si erozklejaja podczas gotowanie :( Wiec wole sobie nie stwarzac sytuacji stresogennej ;)
OdpowiedzUsuńJa tam też nie wiem, gdzie one koślawe :)Połączenie kolorystyczne bardzo, bardzo :) Ja niestety zapomniałam o szafranie i żółtego sosu nie zrobiłam, ale wrócę do tego przepisu z pewnością.
OdpowiedzUsuńSą koślawe są, nie mam wprawy w robieniu ravioli, nie chcę sie przyznać, ze talentu ;)
OdpowiedzUsuń