Zaczęło się już daaawno.
Przyznam, że kiedyś nie rozumiałam potrzeby, która każe nastawiać, wyrabiać, składać, odgazowywać itp.
Podziwiałam wypieki innych ale bez najmniejszej nawet myśli o otworzeniu własnej "wytwórni"
Do czasu. Kiedyś jakiś dobry duch przysłał mi próbkę zakwasu.
Przyszedł czas na lekturę kilku chlebowych stron.
Potem nadszedł ten moment.
Tremę miałam jak przed poważnym występem.
Wydawało mi się, że z motyką na słońce się porywam. Wszystko dlatego, że wybrałam przepis z blogu prowadzonego przez chlebową mistrzynię Tatter.
Okazało się, że nie było się czego bać.
Chleb udał się nadspodziewanie. Chyba w myśl zasady, że szczęście dopisuje początkującemu.
Nie, nie znaczy to wcale, że od tej pory udają mi się wszystkie chlebowe wypieki, co to to nie.
Czasem zdarzy mi się uzyskać malowniczy wulkan, czasem coś na kształt dysku.
Zmieniło się jednak wiele. Wyhodowałam własny zakwas korzystając z rad zawartych na innej, bardzo przydatnej stronie
Zakupiłam specjalne koszyczki do wyrastania chleba.
Potem, nie bez przygód, nauczyłam się z nich korzystać :)
Przede mną jeszcze zakup kamienia, (ciągle się waham ,czy aby na pewno mi potrzebny).
Ostatnio wróciłam do mojego pierwszego w życiu chleba na zakwasie.
Dziękuję Tatter za ten i inne przepisy, do których regularnie wracam.
Chleb pszenny na żytnim zakwasie
za Tatter z moimi modyfikacjami
Gęsty zaczyn zakwasowy:
110g płynnego zakwasu żytniego razowego (aktywnego)
125g białej pszennej mąki chlebowej, ja użyłam mąki typu 650
30g wody (ja dałam ok 40g)
Składniki zaczynu wymieszałam, zagniotłam bardzo krótko dość luźne lepkie ciasto zagniotłam. Zaczyn umieściłam w misce, przykryłam i zostawiłam na 4 godziny w temperaturze pokojowej. Tatter pisze, że w zależności od aktywności i mocy zakwasu, etap ten może zabrać nieco więcej czasu...należy poczekać, aż przynajmniej podwoi swoja objętość. U mnie podwoił dość szybko. Wyrośnięty zaczyn wyniosłam na balkon :) na noc.
Następnego dnia wstawiłam zaczyn do domu i dałam mu dojśc do temp pokojowej.
Później dodałam do niego::
300g mąki pszennej typ 650
300g mąki pszennej pełnoziarnistej Lubella
2 łyżeczki soli
390 g letniej wody (35-39C)
Ciasto zagniotłam podsypując nieco mąką, lepiło się bowiem trochę;). Zostawiłam w przykrytej misce do wyrośnięcia na 4 godziny.
Podzieliłam na dwie części i uformowałam owalne bochenki. Włożyłam je do koszyków złączeniami do góry i wyrastałam jeszcze przez prawie 3 godziny. Potem wyłożyłam delikatnie na blachę, nacięłam, co mi nigdy zbyt dobrze nie wychodzi.
Piekłam najpierw w temp 250 stopni, z parą. Później zmniejszyłam temperaturę do 220 stopni. Piekłąm do zrumienienia i słynnego głuchego odgłosu.
Niestety dobrze nie wystudziłam, bo moja rodzina skutecznie mi to uniemożliwia.
Już w czasie pieczenia zapach zwabia ich do kuchni i potem to już żadna siła nie jest w stanie zatrzymać tej lawiny :)))
Jakiz piekny chlebek tu znalazlam. Bardzo sie ciesze, ze przepis sie przydal. Mam nadzieje, ze to nie ostatni, ktory wyprobowalas :D
OdpowiedzUsuńWspanialy! I wiesz co, jesli tak piekne chleby masz bez kamienia, to moze faktycznie nie jest Ci on potrzebny? ;) Tez ostatnio sie nad nim zastanawialam w sklepie i... i jednak odlozylam go na polke ;) Przerazil mnie chyba fakt, ze najpierw przez godzine trzeba go rozgrzewac w piekarniku.
OdpowiedzUsuńJa kiedys bylam talko 'maszynowa' i rzecz jasna tylko 'drozdzowa' ;) A teraz juz nie wyobrazam sobie braku chlebow na zakwasie, pieczonych w piekarniku, z chrupiaca skorka... To wciaga, prawda?
Pozdrawiam serdecznie!
Tatter dziękuję bardzo za Twój komentarz. Dużo dla mnie znaczy, bo jesteś moim chlebowym guru:)
OdpowiedzUsuńNa Twoją stronę zaglądam często, a i chleby nie tylko oglądam.
Na pewno jeszcze coś zamieszczę, zaglądaj częściej:)
Bea, kochana, dziękuję bardzo bo dzięki Tobie nie jest tu pusto w te pierwsze dni mojej blogowej działalności :)
A miłość do chleba na zakwasie rozumie się dopiero wtedy kiedy samemu się spróbuje:)
To milo mi, ze moge Ci sie tu na cos przydac ;)
OdpowiedzUsuńA skoro lubisz domowe wypieki, to moze przylaczysz sie tez do tej wspolnej Weekendowej Piekarni Alicji? To naprawde fajna zabawa i okazja, by poznac ciekawe nowe przepisy. Polecam z calego serca :)
http://kuchniaalicji.blogspot.com/
Buziaki!
Weekendową Piekarnię mam na uwadze już od dawna tylko u mnie z czasem nie do końca tak wesoło.
OdpowiedzUsuńCoś kiedyś na pewno wybiorę obiecuję:)
W tym tygodniu jest fajny chleb i buleczki :) Jutro bede piekla :)
OdpowiedzUsuń