Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlam posty z etykietą małe dania

Zimowe ładowanie akumulatorów.

Tegoroczna zima nie jest dla mojej duszy zbyt łaskawa. Nie chcę się nad tym jakoś specjalnie rozwodzić, smucić i narzekać. Chociaż z drugiej strony nawet moja aktywność na blogu świadczy o tym, jak bardzo "mi się nie chce". Teraz i tak jest coraz lepiej. Lepiej, od kiedy biel złagodziła krajobraz, przyozdobiła wszechobecną buroszarość. Rześkie powietrze, szczypiące policzki, słońce świecące prosto w twarz, wszystko to jakoś pomaga w podjęciu decyzji i wyjściu na spacer, chociażby w weekend. No i ten coraz dłuższy dzień, świt już wstaje, kiedy jadę do pracy, purpurowe słońce zachodzi, kiedy z dziećmi wracam z przedszkola. Mróz przygonił na balkon większą niż zwykle liczbę skrzydlatych stołowników. Ich odwaga rośnie wraz ze spadkiem temperatury. Już nawet dają się fotografować. Zastanawiam się, obserwując je, jak takie maleńkie ciałko jest się w stanie ogrzać w ekstremalny mróz. Drżę za szybą. Jedyne, co mogę, to sypać i sypać, słonecznik, dynia (to chyb...

Mariaż malin z ... wątróbką

A było to tak... Pełnia lata. Dzieci nad morzem, trochę snującej się po kątach tęsknoty. Ale od czego są MMS-y. No i babcia przysyłająca kolejne zdjęcia, zresztą w coraz ciekawszych aranżacjach. Plastelina w roli lakieru do paznokci to jeden z ostatnich hitów w nadmorskim ośrodku wczasowym. A w domu? W domu była cisza, tu i ówdzie porzucony pluszak, nagle dziwnie stacjonarny ;) Spokojnie i statycznie. Na talerzu coś szybkiego, koniecznie z ulubionymi owocami w roli głównej. Każdy ma chyba jakieś ulubione owoce sezonowe. Jedni cały rok czekają na truskawki, drudzy przeżywają uniesienia przy kolejnej torbie purpurowych czereśni. Nie ma dla mnie nic smaczniejszego od malin. Najlepsze to takie prosto z krzaka, nagrzane w słońcu, pełne aromatu, aksamitne. Kiedy przygotowuję jakieś danie z malinami, kupuję zawsze dwa pudełeczka. Bo jedno opróżnia się tak jakoś mimochodem Wątróbka na szpinaku w towarzystwie świeżych malin i malinowego sosu Składniki: 30 dkg wątróbki dr...

Szybki obiad przed burzą

Niespokojne to lato. Parne, duszne, grzmiące. Woda leje się z nieba codziennie, prawie jak w tropikach. Wilgotność zagęszcza powietrze. Tak to niepostrzeżenie mijają kolejne wakacyjne dni. Za chwilę przywita mnie morze. Znajomy szum, ten sam co przed rokiem. Dobrze znana jedyna w miasteczku ulica i przejście nad morze. Słodkie lenistwo. Póki co ostatnie przygotowania, pośpiech i posiłki, gotowane na szybko, gdzieś obok głównego nurtu toczących się spraw.. Zupełnie przypadkowo, z takiego dowolnego, czysto intuicyjnego mieszania składników wyszła interesująca i warta zapamiętania potrawa. Kapusta smażona z kuminem, śliwkami i pietruszką 1/2 głowki małej, białej kapusty 1-2 łyżki oliwy 1 cebula 2-3  ząbki czosnku kumin mielony cynamon 10 suszonych śliwek mały pęczek natki pietruszki świeżo mielony pieprz sól do smaku Kapustę drobno poszatkować. Cebulę pokroić w półkrążki. Czosnek posiekać. Na patelni zeszklić najpierw cebulę, potem dołożyć czosnek, krótko po...

Szybko, szybko...

Co robić, co robić? Jestem na diecie i wczoraj po powrocie do domu dopadł mnie wilczy głód. W dodatku nieletnie zajadały właśnie racuszki z twarogiem, obficie posypane cukrem pudrem. Nie muszę dodawać, że zapach owych rozprzestrzenił się podstępnie i dopadł mnie już w przedpokoju. Przy zdejmowaniu butów. Mój mózg, a zaraz potem mój brzuch zawył: JEŚĆĆĆĆ! Nic to. Postanowiłam się nie dać. Zamknęłam się w sobie ;) i pognałam prosto do kuchni, nie zważając na kuszące aromaty. Niewiele myśląc, bo jak tu myśleć będąc wystawionym na takie pokusy, wyjęłam z szafki garnek. Dalej już poszło gładko... Kiedy 10 minut później sięgnęłam po pałeczki, placuszki przestały dla mnie istnieć :) Zupa orientalna 10cio minutowa :) składniki: na około dwie miseczki zupy 500 - 600 ml bulionu drobiowego, niesolonego 3 - 4 plastry pieczonego indyka pokrojonego na cienkie paseczki garść szczypiorku pokrojonego w ukośne plasterki garść świeżego szpinaku (całe liście) 1/3 opakowania chińs...

Ma w sobie to coś

Słońce odwiedza dzisiaj każdy zakamarek naszego domu. Szyby okienne grzeją się w jego cieple. I chodniki. I arktyczny ziąb jakby trochę odpuścił. Ciii, nie zapeszajmy. To niemal jak święto, po tylu najpierw pochmurnych, potem prawdziwie mroźnych dniach. Chciałabym wystawić twarz do światła, nagromadzić trochę tej energii, tak na zapas, bo przecież to jeszcze nie wiosna. Niestety, nie jestem dziś najlepszą kandydatką na spacer, z nosem czerwonym jak latarnia, hukiem parowozu w głowie, po dwóch dniach przykucia do łóżka i nadrabiania czytelniczych zaległości. Przeczytałam wreszcie "Kill Grill, restauracja od kuchni" Anthonego Bourdaina, prawie dwa lata po tym jak dotarła na moją półkę. Fascynująca, zaskakująco dobrze napisana, szczególnie jak się weźmie pod uwagę mnogość nazwisk, miejsc, potraw, składników i innych szczegółów. No i tempo, pracy i życia, w którym nie ma czasu na sen. Może dlatego tak szybko i bez wytchnienia dała się pochłonąć. W recenzjach czytałam gł...

Kolacja z ... dyniową tartą

Piękny jest tegoroczny koniec października. Słońce łaskawie pieści nasze policzki. Niektóre drzewa nadal się złocą, połyskują pomarańczem i rdzą. Za to pod nogami coraz grubsza szeleszcząca powłoka. Tylko zbierać i robić bukiety. Niezawodne są jak zwykle stare parkowe klony. Soczystość kolorów wprost powalająca. Całkiem tak jak w domu, gdzie "pod topór" poszedł kolejny kawałek dyni. Posłużył do stworzenia aromatycznej i pachnącej tarty. W sam raz na wieczór po intensywnym dniu na świeżym powietrzu. Tarta z dynią na kruchym cieście Ciasto: 300 g mąki pszennej 150 g masła 2 żółtka 3 łyżki śmietanki kremowej 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia (opcjonalnie) sól Mąkę wsypać do miski, masło zetrzeć na tarce, stopniowo przesypując mąką. Dokładnie rozrobić z mąką, powstaną małe grudki. Wsypać proszek do pieczenia, sól do smaku i wymieszać. Zrobić dołek, w nim wymieszać dwa żółtka ze śmietaną, wyrobić szybko jednolite ciasto. Wylepić nim formę do tarty i wstawić do l...

Szlafrokowe klimaty i wspomnienie weekendowych naleśników.

Mam jedną taką wizję, z "młodzieńczych" lat. Wziętą żywcem z amerykańskiego serialu familijnego ;) Słoneczny poranek w wielkiej, rodzinnej kuchni. Gwar i rwetes wokół niemałych rozmiarów stołu, białe, szczebelkowe, krzesła. Mleko, płatki, miski, soki, tosty, dżemy. Zapach świeżej kawy, placuszki, naleśniki... Kiedyś miałam nadzieję, że u mnie tak będzie. Teraz przez pięć dni w tygodniu wstaję bladym świtem. Na razie, bo już niedługo o tej porze do świtu będzie bardzo daleko. Przemykam się cichutko, żeby nie obudzić domu, w którym zdają się spać nie tylko ludzie, ale i wszystkie sprzęty. Nie budzę więc nawet ekspresu do kawy. Gdy zamykam drzwi, żegna mnie tylko delikatne mruczenie lodówki. Mój powrót przypada na środek aktywnego dnia, omijają mnie rozespane miny, przytulankowo - piżamowe buziaki, poranne picie kawy (zbożowej rzecz jasna). Odbijam sobie w weekend. Wtedy nigdzie się nie wymykam. Budzi mnie tupot bosych stóp biegnących przez całe mieszkanie. Ten pierwszy...

Weekendowe śniadania

Kolejny poniedziałek, poranny pośpiech, samochód, korki, wreszcie praca. A jeszcze kilkadziesiąt godzin tamu... Piżamowe rozleniwienie, tupiące bose stada, ładujące się rodzicom do łóżka. Poranna kawa z domowego ekspresu. I zastanawianie się, co by też tu zrobić tym razem? Szparagi z truskawkami pęczek zielonych szparagów łyżka masła sól pieprz ocet balsamiczny ser Grana Padano kilka dużych truskawek Obłamane i umyte i szparagi udusić na maśle. Lekko posolić. Ułożyć na talerzu. Posypać truskawkami pokrojonymi w plasterki, posypać płatkami sera, posypać pieprzem, skropić balsamico. Usiąść i jeść :))) Druga wersja śniadania powstała przypadkowo, z tego co w lodówce :) A w lodówce były młode gotowane buraczki, pozostałość po chłodniku. Pozostało tylko zapewnić im jakieś towarzystwo. Eksperyment okazał się na tyle udany, że już go powtarzałam, dla gości, z sukcesem zresztą. Bo to jest taka mała uczta. Świetnie wygląda na talerzu i jeszcze lepiej smakuje. Intensywny ...

Słoneczne pierogi

Pogoda przepiękna, taka jak lubię. Słonecznie, niebo błękitne, ale z nieba nie leje się żar. Upały sobie poszły. Można wrócić do kuchni, nie tylko po to aby nalać sobie kolejną szklankę wody. Co tam, można nawet zaszaleć i uruchomić piekarnik :). Pieczone pierogi z ciasta krucho-drożdżowego to coś, na co od dawna miałam wielką ochotę. Te robiły się bardzo szybko i przyjemnie. Po kuchni rozeszły się piękne aromaty.  Potem pozostało już tylko usiąść na balkonie, stawiając na stoliku talerz z rumianą zawartością. Ten stosik na talerzu bardzo szybko znikał. Smakowało też najmłodszym. Małe nóżki wracały i wracały, a rączki łapały kolejne rumiane księżyce. Słoneczne pierogi Ciasto: 300-350 g mąki pszennej kulka świeżych drożdży wielkości małego włoskiego orzecha 75 ml wody 1/2 łyżeczki cukru 100g masła 1 żółtko (białko zostawić do posmarowania pierogów) 150 g serka homogenizowanego 1/2 łyżeczki soli Z drożdży, wody, cukru i łyżeczki mąki zrobić zaczyn. Odczekać, a...

Chrupiąco, kremowo i łososiowo.

Już kiedyś pisałam, że są przepisy, które podobają mi się od pierwszego spojrzenia. I o tym, że bardzo je lubię. Oraz o tym, że za mną chodzą, dopóki ich nie zrealizuję. Dzisiaj będzie o czymś, co zrobić można bardzo łatwo, a jest bardzo efektowne. W sam raz na ciekawą przekąskę w ramach spotkania z przyjaciółmi, albo przystawkę przed uroczystym obiadem. Terrina z łososia przepis z Kwestii Smaku zmodyfikowany Składniki: 400 g wędzonego łososia (pokrojonego w cienkie plasterki) 300 g kremowego serka o smaku naturalnym świeżo zmielony czarny pieprz sok i skórka z 1 cytryny (tylko żółta część)  1 świeży duży ogórek pęczek świeżego koperku 1 łyżeczka żelatyny Przygotować podłużną formę o pojemności 750 ml - 1000 ml. Zwilżyć ją i wyłożyć przeźroczystą folią, tak aby wystawała poza brzegi formy. Następnie wyłożyć dno i boki całymi plasterkami łososia (wykorzystując 1/3 całości), tak aby również wychodziły poza brzegi formy. Resztę łososia pokroić w drobną ko...

Śniadanie z awokado.

Lubię poranki wolne od konieczności pędzenia do pracy. Otulam się szlafrokiem, zakładam ciepłe skarpety. Nie należę do tej części mieszkańców mojego domu, która zaraz po przebudzeniu pędzi do lodówki. Rozkręcam się powoli. Mam czas na spokojną, poranną kawę. Precyzuje mi się w głowie wizja śniadania. Zaczynam wykładać na blat różne zieloności. Rozpisuję dla nich role - bohaterowie pierwszego, drugiego planu, jeszcze inni tylko epizodycznie ale za to znacząco. Z pozornie oderwanych elementów powstaje skończona, dopełniona całość. Chrupkość sałaty, soczystość papryki, lekkie pieczenie na języku - to kiełki, słoność sera i cudowna, kremowa konsystencja awokado. To ono jest tu najważniejszym elementem układanki.  Sałatka z awokado 1 dojrzałe, miękkie awokado mieszanka zielonych sałat: endywia, radicchio, rukola 1/2 strąka czerwonej papryki 2 łyżki pokruszonego sera z niebieską pleśnią 2 łyżki kiełków rzodkiewki sok z cytryny sól pieprz oliwa z oliwek Na dwóch tale...

Koszulka dla jajka :)

W powietrzu wiszą zmiany. Choćby nie wiem jak zima chciała dać do zrozumienia, że świetnie się trzyma (wiem co mówię, za oknem właśnie sypie gęsty, mokry śnieg). Mój organizm też sam domaga się zmian. Dieta -  brzmi strasznie. Powiedzmy więc że jest to program przedwiosennego "wietrzenia magazynu" ;) Szukam dobrych stron odchudzania. Poza oczywistymi - zdrowie i wygląd. Lepsze samopoczucie? Też, oczywiście, że też. To są jednak korzyści oczekiwane, majaczą gdzieś tam na końcu ścieżki. Ścieżki wyboistej i najeżonej pokusami. I wcale nie chodzi mi o ciasta, ani inne słodkości. Weźmy np pomidorówkę mojej mamy. Ciężko się oprzeć, zapewniam Was :) Postanowiłam więc urozmaicać sobie jak tylko mogę to co jem. Jeżeli ograniczyłam ilość niech zatem odbije się to na jakości. Dłużej przygotowuję posiłki. Zawierają więcej przypraw, więcej warzyw wymagających siekania, szatkowania, lub innej obróbki. Cieszę się tym wszystkim bardzo. Układam na talerzu kompozycje miłe dla...

Czasami trzeba się zatrzymać...

Dni mijają niepostrzeżenie. Chociaż nie, raczej mkną jak błyskawica. Zimowe infekcje czają się za każdą zaspą, niemal nie dają odetchnąć. Piętrzą się codzienne sprawy do załatwienia, przedmioty do ogarnięcia. Daję się porwać strumieniowi ... trzeba... muszę... powinnam jeszcze... to i tamto, a i jeszcze o tym miałam dzisiaj pamiętać. Czasami więc na przekór temu co nie załatwione po prostu odpuszczam. Zwalniam, siadam z mężem wieczorem przy stole, otwieram pyszne wino. Cieszę się chwilą spędzoną wspólnie. Przygotowuję coś małego, coś tylko dla nas, co nie musi (jaka ulga) smakować śpiącym nieopodal nielatom ;) Krewetki czosnkowe w białym winie 2 porcje, raczej do smakowania niż do najedzenia się 1 opakowanie dużych krewetek (ja miałam gotowane bez skorupek) 2 łyżki dobrej oliwy z oliwek  3 łyżki masła szczypta ostrej papryki w proszku szczypta słodkiej papryki w proszku 4 duże lub 6 małych ząbków czosnku ok. 1/4 szklanki (taki chlust) wytrawnego białego wina 2 łyżki pos...