Przejdź do głównej zawartości

Weekendowa piekarnia #53 - brioche na semolinie

Dziś rano wyjęłam z pieca rumiane, pachnące wanilią bułeczki. Specjalnie żeby je upiec pierwszy raz zakupiłam prawdziwą włoską semolinę. Piękna jest, taka słonecznie żółta. W dotyku sypka, pod palcami bardziej "piaszczysta" niż zwykła mąka. Wiedziałam, że ciasto drożdżowe na niej będzie też zupełnie inne.
Zabrałam się do wyrabiania już wczoraj wieczorem, bo w planach miałam nocne wyrastanie w lodówce. Pierwszym zaskoczeniem było to, że ciasto w ogóle się nie kleiło do rąk. Było jednak o wiele bardziej "kruche" o ile takim mianem można określić drożdżowe ciasto. Mocno wyrosło, mimo, że z podanych proporcji wyszło dość zwarte. Uformowałam 16 małych kulek z ciasta, naciągając i składając ciasto wielokrotnie do środka. Rosło sobie przez noc spokojnie, rano ogrzałam, pozwoliłam jeszcze trochę podrosnąć i upiekłam. Bułeczki wyszły dość zwarte, z małymi równymi dziurkami. Doskonałe świeże, wieczorem to już nie było to samo. Taki jest jednak los większości drożdżówek.



Brioche  na semolinie
Przepis pochodzi z blogu Soso
moje zmiany dodałam w nawiasach
  • 600 g  mąki z pszenicy twardej durum czyli w Polsce będzie to miałka semolina
  • ciut soli (nie dodałam)
  • 60 g cukru (ja dałam 75 g)
  • 250 g mleka
  • wanilia,np extrat (dałam ziarenka z jednej laski, mleko też z nią podgrzewałam)
  • 80 g margaryny (ja użyłam masla)
  • 1 jajko
  • 20 g swiezych drozdzy
  • cukier gruby do posypania (nie miałam, użyłam trzcinowego)

Wyrobic ciasto az bedzie gladkie i elastyczne (nie mam maszynki więc zrobiłam toręcznie). Zostawić do wyrosniecia przez mniej wiecej godzine (u mnie rosło dwie). Ciasto musi powiekszyc objętośc. Odgazować, podzielić na 8 czesci (u mnie to było 16) i zrobić kulki, Ułożyć je w tortownicy wysmarowanej masłem. Zostawić do wyrośnięcia (u mnie na całą noc w lodówce), posmarować mlekiem i posypać grubym cukrem (ja posmarowałam żółtkiem i posypałam demerarą). Piec 45 minut, wkladajac do zimnego piekarnika albo do nagrzanego na 180° wtedy piec mniej wiecej 25 mn. Ja włożyłam do zimnego piekarnika.

Polecam z masłem i dżemem, choć moja córka jadła owszem z masłem ale i z szynką :)))

Komentarze

  1. Lu , super pomysł z tym nocnym rośnięciem ,zaraz go wykorzystam
    A brioszki piękne i niezwykle apetyczne

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że mój pomysł się przydał :)
    U mnie się sprawdza, bo tylko wieczorem mam czas na wyrabianie a rano zostaje tylko pieczenie, a i zdjęcia można zrobić w świetle dziennym :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No wlasnie, dlatego tak rzadko u nas goszcza drozdzowe wypieki, bo nigdy nie udaje nam sie ich spalaszowac, a na drugi dzien to juz nie to samo.
    Twoje wygladaja slicznie, sa pieknie rumiane!
    Chetnie wymienie sie na kawalek keksa ;)

    Pozdrawiam! I milego dnia zycze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje i pozdrawiam również :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A wiesz,że ja tez bym sobie zjadła z szynką taką bułeczkę :) Lubię takie połączenia - słodkawa bułka i słona góra.

    OdpowiedzUsuń
  6. No mojej córce weszło to w krew, teraz codziennie chce "bułkę, którą upiekłaś mamusiu, z szynką" :)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tort - "tylko bez lukru plastycznego, mamo"

Jak co roku w kwietniu przyszło mi zmierzyć się z tortem urodzinowym dla jednej z dwóch księżniczek ;) W tym roku poprzeczka zawędrowała wysoko. Tak jak w tytule, miało być bez lukru plastycznego, bo "tego nie da się zjeść takie jest słodkie". Wskazówki w rodzaju "taki zwykły tort mamo" były bardzo, no ale to bardzo pomocne. Kiedy jeszcze ostatniego dnia, dosłownie za pięć dwunasta, dziecina zaczęła pękać, że może jednak "tak tylko trochę tego lukru, na samym środku, żeby można było zdjąć", pomyślałam sobie - nie może on być, tort ten, taki znów zwykły. Bo niby jak to, u mnie zwykły tort??? Że się dziecko nie zachwyci? nie będzie łał? Całe piątkowe popołudnie, nie mówiąc o pokaźnej części soboty, spędziłam buszując w internetowych otchłaniach. Głowę napakowałam koncepcjami. Zaczerpnęłam inspiracji. Później i tak zrobiłam mniej lub bardziej po swojemu. Tort klasyczny - zwykły ;) ale nieco udekorowany zachwyt był a przy okazji wypróbowałam kilka

Wyprawa w nieznane

  Urzekła nas kiedyś dziecięca historia, jedna z całego cyklu opowieści Wojciecha Widłaka o Wesołym Ryjku, małym prosiaczku, mającym całkiem ludzkie przygody. Zapytany przez rodziców o to, dokąd chce jechać na wycieczkę w znane czy w nieznane, dziarsko decyduje się na nieznane, po czym po dotarciu do celu płacze, bo przecież on chciał „w to nieznane co w zeszłym tygodniu". Kiedyś myślałam, że ludzie dzielą się na takich, którzy zawsze, z uporem maniaka spędzają swoje wolne dni na działce, letnisku, ośrodku wczasowym, tym samym od lat, oraz na tych, którzy nie skalali się podróżą dwa razy w to samo miejsce, którym szkoda czasu na szlifowanie przetartych szlaków. Tych pierwszych nie do końca rozumiałam,   bo jakoś z tyłu głowy miałam zapisane (swoją drogą kto mi to wmówił?), że szkoda czasu na powroty. Byłam i trochę nadal jestem mistrzynią wymyślania „zajawek", nowych pomysłów, planów, podróży, odkryć. Bardzo lubiłam zaaplikować sobie nutkę niepewności, element zasko

Dorsz pod chrupiącą kołderką.

Zauważyłam, że za mało u mnie ryb. Chociaż bardzo je lubię. Kiedy jestem w restauracji zazwyczaj się kończy na jakiejś rybie, ostatnio był to diabeł morski, i raczej nie żałuję wyboru. W domu jakoś zapominam o rybach jako obiadowej możliwości. Może to dlatego, że do sklepu z naprawdę świeżymi rybami nie mam  jakoś bardzo blisko. Może po prostu trzeba wypracować nowe przyzwyczajenie i wtedy częściej sięgnę po to co pływa. Bywa, że mnie nagle olśni, kiedy dzwoni M. i pyta "Jestem na bazarku, coś jeszcze byś chciała?" Tym razem usłyszał "Tak świeżego dorsza, jeżeli są duże". Były, dorodne, duże płaty. Nie chciałam ich tak po prostu usmażyć. Poza tym wolę zdecydowanie wersję -wszystko na raz do piekarnika, od wersji -stanie nad patelnią. Poszperałam w książkach, w poszukiwaniu czegoś prostego. Odkurzyłam dawno nie używaną "Dania z ryb i owoców morza". Kiedyś uwielbiałam ją przeglądać, tak po prostu. Jest tam obszerny rozdział na temat wstępnego przygo