Przejdź do głównej zawartości

Śmignął rok

Niepostrzeżenie jakoś.
Ani się obejrzałam.
Dwanaście miesięcy, całe 74 posty.

W tym czasie bywało różnie. Były miesiące kiedy się bardziej blogowo udzielałam, były miesiące kiedy niosła mnie rwąca rzeka codziennych spraw.
Jedno wiem na pewno, jest mi z tym blogiem dobrze.
Dobrze jest móc utrwalić tu swoje kulinarne szaleństwa, szczególnie kiedy luźne wizje zamieniają się w coś fajnego.
Umieszczam tutaj także całkiem zwykłe, codzienne przepisy, które niosą ze sobą wspomnienia, przywołują miłe chwile. Opisując, zatrzymuję je dla siebie i dla Was na dłużej.

Prowadzenie bloga wymaga dyscypliny. Nadal często łapię się na tym, że sypnęłam czegoś na "oko" zamiast zważyć i potrawa nie nadaje się na bloga. Czasem dla odmiany coś, co trzeba by sfotografować tak pięknie pachnie, że macham ręka i po prostu zabieram się do jedzenia.

Nie ukrywam, że cały czas się uczę. Podpatruję poczynania innych blogowiczów i sama też się staram ciągle zmieniać. Chciałabym robić coraz lepsze zdjęcia, precyzyjniej ujmować w słowa luźne myśli i idee.

Te blogowe urodziny są dla mnie ważne.
Z tej okazji upiekłam tort kajmakowy.
Pierwszy tort, który sobie "wykombinowałam" całkiem sama. Zainspirowana tym co zjadłam w kawiarni.
Tym razem upiekłam go z dedykacją dla wszystkich, którzy tu czasami zaglądają.

Zdmuchując świeczkę, pozwolę sobie na jedno życzenie.

Proszę Was, żebyście, jeśli tu bywacie i tylko czytacie, tym razem pozostawili po sobie ślad. Z banalnego powodu. Świadomość, że pisze się dla kogoś naprawdę dodaje skrzydeł i jest dodatkową motywacją do działania.



Tort kajmakowy
 
biszkopt orzechowy:
2 szklanki mielonych orzechów laskowych,lub orzechów i migdałów
1 łyżka mąki pszennej
3 łyżki skrobi kukurydzianej
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
5 dużych jajek
1/2 szkl białego cukru
1/2 szklanki cukru muscovado

do dekoracji:

śmietana kremówka 0,5 l
150 g mascarpone
1 puszka gotowej masy kajmakowej lub gotowanego 3 godz mleka skondensowanego

płatki migdałowe

kilka łyżeczek likieru amaretto.


Cukier biały zmiksować z ciemnym, rozbijając grudki. Ubić na sztywno pianę z białek. Dodać cukier i ubijać dalej. Dodać po jednym żółtku dalej ubijając. Mielone orzechy wymieszać w misce z mąką, proszkiem do pieczenia i skrobią kukurydzianą. Połączyć z jajkami i mieszać na najniższych obrotach miksera (albo łyżką)
Przełożyć do tortownicy (ok. 20-24 cm).
Piec w temp 180 st. ok. 45 min.
Mój sposób na właściwy czas pieczenia biszkoptu to poczekać, aż przestanie całkowicie rosnąć i nawet lekko zmarszczy się na środku. Wtedy wiem, że jest na pewno upieczony.

Po ostygnięciu (ja staram się to robić następnego dnia) przekroić na pół, albo na więcej krążków, w zależności od średnicy tortownicy. Ja tym razem upiekłam bardzo wysoki biszkopt w małej tortownicy (18 cm) z podwyższonymi bokami.

Ubić śmietanę kremówkę i połączyć z mascarpone. Spód nasączyć delikatnie amaretto rozcieńczonym wodą, posmarować masą kajmakową. Na to rozsmarować warstwę bitej śmietany.
Przykryć kolejnym krążkiem, również nasączyć. Znów posmarować masa kajmakową. Postępować tak do wyczerpania krążków. Całość posmarować bitą śmietaną na wierzchu i po bokach.
Wierzch ozdobić kajmakiem, a boki obsypać płatkami migdałowymi. Można je wcześniej uprażyć. Ja tym razem miałam nastrój na białe :)


Częstujcie się proszę i ...
do następnego wpisu :)

Komentarze

  1. Lu, najlepsze życzenia. Tort piękny i z rodzaju takich, które lubię bardzo. Częstuję się w takim razie i świętuję razem z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  2. To juz rok?!? Czas niesamowicie szybko plynie...
    Bardzo lubie tu u Ciebie bywac, jest bowiem zawsze tak cieplo, domowo i smakowicie rzecz jasna :) Bardzo to sobie cenie Lu :)
    Tortem z checia sie poczestuje, chyba nawet nie pamietam, kiedy jadlam kawalek takiego prawdziwego tortu...

    Wszystkiego najlepszego zatem! I kolejnych dlugich i owocnych lat blogowania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkiego najlepszego Lu! Tort piekny i taki, ze az sie by chcialo go zaraz zjesc :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tort kajmakowy musi być przepyszny! :) Szkoda, że nie mam żadnej praktyki w robieniu tortów i aż strach próbować ;)
    Gratuluję roku i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Potwierdzam, ze tort jest pyszny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluje. ; D
    A torcik piękny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Malui, piękny tort! Przepis oczywiście dopisany do mojej listy ciast na najbliższy czas :-)
    Pozdrawiam - smilingdolphin

    OdpowiedzUsuń
  8. Lu! Wspaniały tort! Idealny na tak wspaniałą okazję! Nie mogę uwierzyć, że to rok - wydaje mi się, że od zawsze do Ciebie zaglądam:) I nie wyobrażam sobie blogowego świata bez Twojego tropienia smaku!
    Świętuj i upiecz kolejny tort, bo ten z pewnością będzie za mały dla nas wszystkich tu zaglądających:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Lu, Spokojna Duszo, Ja Cię odkryłam zaraz po założeniu swojego, więc nie znam Cię aż tak długo, ale to, co znam mi wystarcza i ... jest mi z tym dobrze:)
    Wszystkiego najpiękniejszego!
    No..., to kawałeczek i dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak trzymać! Lubię sobie do Ciebie zajrzeć, często bez komentarza, ale tym razem robię inaczej: składam życzenia, rozsiadam się na dłużej i częstuję kawałkiem tortu, bo wygląda pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Lu, gratuluję Ci Twojego pierwszego jubileuszu w blogosferze! Kto wie, czy nie najważniejszego. Teraz to już z górki:) Życzę Ci, abyś nadal miała wielką radość z pozostawiania tu słów, myśli i pysznych przepisów, a także przekazywała wciąż ten swój spokój i pozytywną energię innym. Aby Twoje poszukiwania na tropie smaku dały Ci poczucie pomyślnego zrealizowania wielu przepisów kulinarnych i tych na życie.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Składam serdeczne życzenia Jubilatce. Zaglądam do Ciebie systematycznie, ale nie komentuję, bo lubię przyjemności przeżywać w ciszy. Jednak dziś zostawiam po sobie ślad, bo prosiłaś o to. Torcik bardzo mi się podoba, uwielbiam kajmak! Dorota.

    OdpowiedzUsuń
  13. no , no roczek to ważna data :)
    Sto lat , sto lat się należy
    a tort taki z wysokiej półki , bardzo smakowity , więc się częstuję

    OdpowiedzUsuń
  14. pyszny to był rok.
    mam nadzieję, że wiele jeszcze czasu tu będziesz..
    słodkości życzę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Lu, zaglądam do Ciebie bardzo często i robią to także moje córki. Nie pozostawiam komentarza, bo zawsze musiałby być taki sam "to wspaniałe, niesamowite, niewiarygodne, że można coś takiego zrobić (torty!) - to chyba byłoby w końcu nudne. Myślę, że powinnaś zastanowić nad wydaniem swego rodzaju książki kucharskiej z pięknymi zdjęciami i spokojnymi, nastrojowymi komentarzami. W dzisiejszym zagonionym świecie rzadko się zdarza celebrowanie posiłków. A mam wrażenie, że u Ciebie jest to ważny etap dnia. Zawsze chętnie dla odprężenia czytam Twój blog.
    Pozdrawiam i życzę Tobie i sobie dalszych wpisów,
    Dorota P (współpracownica Marka)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ach więc to już rok? gratuluję :) a kawałek Twojego pysznego tortu zjem z przyjemnością :) i życzę Ci spełnienia blogowych marzeń, pozdrawiam, Hefa

    OdpowiedzUsuń
  17. Zostawiam ślad:-).Torcik-piaskownica(jego marna kopia)pojawił się na 3 ur. mojego Kacperka:-) Pycha. Dziękuję za wspaniały przepis. W tym roku mam nadzieję wykorzystać na ten malinowy torcik tylko kiedy patrzę na Twoje wykonanie to dopada mnie strach....:-)U mnie zdolności plastycznych zero.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Przepraszam za pomyłkę, chciałam napisać, że w przyszłym roku tj. na czwarte ur. mam zamiar robić torcik malinowy, coś mi się poplątało z tym rokiem

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tort - "tylko bez lukru plastycznego, mamo"

Jak co roku w kwietniu przyszło mi zmierzyć się z tortem urodzinowym dla jednej z dwóch księżniczek ;) W tym roku poprzeczka zawędrowała wysoko. Tak jak w tytule, miało być bez lukru plastycznego, bo "tego nie da się zjeść takie jest słodkie". Wskazówki w rodzaju "taki zwykły tort mamo" były bardzo, no ale to bardzo pomocne. Kiedy jeszcze ostatniego dnia, dosłownie za pięć dwunasta, dziecina zaczęła pękać, że może jednak "tak tylko trochę tego lukru, na samym środku, żeby można było zdjąć", pomyślałam sobie - nie może on być, tort ten, taki znów zwykły. Bo niby jak to, u mnie zwykły tort??? Że się dziecko nie zachwyci? nie będzie łał? Całe piątkowe popołudnie, nie mówiąc o pokaźnej części soboty, spędziłam buszując w internetowych otchłaniach. Głowę napakowałam koncepcjami. Zaczerpnęłam inspiracji. Później i tak zrobiłam mniej lub bardziej po swojemu. Tort klasyczny - zwykły ;) ale nieco udekorowany zachwyt był a przy okazji wypróbowałam kilka

Wyprawa w nieznane

  Urzekła nas kiedyś dziecięca historia, jedna z całego cyklu opowieści Wojciecha Widłaka o Wesołym Ryjku, małym prosiaczku, mającym całkiem ludzkie przygody. Zapytany przez rodziców o to, dokąd chce jechać na wycieczkę w znane czy w nieznane, dziarsko decyduje się na nieznane, po czym po dotarciu do celu płacze, bo przecież on chciał „w to nieznane co w zeszłym tygodniu". Kiedyś myślałam, że ludzie dzielą się na takich, którzy zawsze, z uporem maniaka spędzają swoje wolne dni na działce, letnisku, ośrodku wczasowym, tym samym od lat, oraz na tych, którzy nie skalali się podróżą dwa razy w to samo miejsce, którym szkoda czasu na szlifowanie przetartych szlaków. Tych pierwszych nie do końca rozumiałam,   bo jakoś z tyłu głowy miałam zapisane (swoją drogą kto mi to wmówił?), że szkoda czasu na powroty. Byłam i trochę nadal jestem mistrzynią wymyślania „zajawek", nowych pomysłów, planów, podróży, odkryć. Bardzo lubiłam zaaplikować sobie nutkę niepewności, element zasko

Dorsz pod chrupiącą kołderką.

Zauważyłam, że za mało u mnie ryb. Chociaż bardzo je lubię. Kiedy jestem w restauracji zazwyczaj się kończy na jakiejś rybie, ostatnio był to diabeł morski, i raczej nie żałuję wyboru. W domu jakoś zapominam o rybach jako obiadowej możliwości. Może to dlatego, że do sklepu z naprawdę świeżymi rybami nie mam  jakoś bardzo blisko. Może po prostu trzeba wypracować nowe przyzwyczajenie i wtedy częściej sięgnę po to co pływa. Bywa, że mnie nagle olśni, kiedy dzwoni M. i pyta "Jestem na bazarku, coś jeszcze byś chciała?" Tym razem usłyszał "Tak świeżego dorsza, jeżeli są duże". Były, dorodne, duże płaty. Nie chciałam ich tak po prostu usmażyć. Poza tym wolę zdecydowanie wersję -wszystko na raz do piekarnika, od wersji -stanie nad patelnią. Poszperałam w książkach, w poszukiwaniu czegoś prostego. Odkurzyłam dawno nie używaną "Dania z ryb i owoców morza". Kiedyś uwielbiałam ją przeglądać, tak po prostu. Jest tam obszerny rozdział na temat wstępnego przygo