Przejdź do głównej zawartości

Pracowite cztery noce ;)

To nie żarty.
Warsztat rozkładałam późnym wieczorem i zanim się spostrzegłam zawsze było bardzo późno.
Ostatnie dni to ciągłe niewyspanie.
Ale czego się nie robi...

Mam taką małą obsesję, staram się nie robić dwóch takich samych pierniczków.
Siedzę i kombinuję i wymyślam, paskudzę, poprawiam i się denerwuję - tylko czasami :)









Komentarze

  1. Lu, kolejne cudenka stworzylas! Jak zwykle szczeka mi opadla :))

    Usciski!
    I juz teraz - wspanialych, rodzinnych Swiat wam zycze!

    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Lu! Już nie wiem co napisać! Jesteś absolutną mistrzynią! Cudne!!!
    Życzę Ci mnóstwo ciepła, miłości i radości na Święta, i na każdy dzień!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki temu Twoje pierniczki są tak piękne i tak cudowne jak żadne inne:)
    Lu, najpiękniejszego na Boże Narodzenie - niech żyje u Ciebie w sercu, a ono niech będzie spokojne... Miłości, Zdolna Kobietko, na KAŻDY CZAS!

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczęka "mię" opadła! Boskie!

    OdpowiedzUsuń
  5. To chyba najpiękniejsze pierniczki jakie moje oczy widziały, Chylę czoła , jesteś Wielka! Wesołych Świąt!!

    OdpowiedzUsuń
  6. jasny gwint oniemiałam , cudo , przepiękne cudeńka , przepiękne
    Lu,wesołych świąt

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaaaa! Aaaaaabsolutnie piękne! I chyba nic więcej z siebie nie wyduszę.

    Radości świątecznej i poświątecznej życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietna obsesja :)

    PS wszystkeigo naj w 2011!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wyprawa w nieznane

  Urzekła nas kiedyś dziecięca historia, jedna z całego cyklu opowieści Wojciecha Widłaka o Wesołym Ryjku, małym prosiaczku, mającym całkiem ludzkie przygody. Zapytany przez rodziców o to, dokąd chce jechać na wycieczkę w znane czy w nieznane, dziarsko decyduje się na nieznane, po czym po dotarciu do celu płacze, bo przecież on chciał „w to nieznane co w zeszłym tygodniu". Kiedyś myślałam, że ludzie dzielą się na takich, którzy zawsze, z uporem maniaka spędzają swoje wolne dni na działce, letnisku, ośrodku wczasowym, tym samym od lat, oraz na tych, którzy nie skalali się podróżą dwa razy w to samo miejsce, którym szkoda czasu na szlifowanie przetartych szlaków. Tych pierwszych nie do końca rozumiałam,   bo jakoś z tyłu głowy miałam zapisane (swoją drogą kto mi to wmówił?), że szkoda czasu na powroty. Byłam i trochę nadal jestem mistrzynią wymyślania „zajawek", nowych pomysłów, planów, podróży, odkryć. Bardzo lubiłam zaaplikować sobie nutkę niepewności, element zasko...

Tort - "tylko bez lukru plastycznego, mamo"

Jak co roku w kwietniu przyszło mi zmierzyć się z tortem urodzinowym dla jednej z dwóch księżniczek ;) W tym roku poprzeczka zawędrowała wysoko. Tak jak w tytule, miało być bez lukru plastycznego, bo "tego nie da się zjeść takie jest słodkie". Wskazówki w rodzaju "taki zwykły tort mamo" były bardzo, no ale to bardzo pomocne. Kiedy jeszcze ostatniego dnia, dosłownie za pięć dwunasta, dziecina zaczęła pękać, że może jednak "tak tylko trochę tego lukru, na samym środku, żeby można było zdjąć", pomyślałam sobie - nie może on być, tort ten, taki znów zwykły. Bo niby jak to, u mnie zwykły tort??? Że się dziecko nie zachwyci? nie będzie łał? Całe piątkowe popołudnie, nie mówiąc o pokaźnej części soboty, spędziłam buszując w internetowych otchłaniach. Głowę napakowałam koncepcjami. Zaczerpnęłam inspiracji. Później i tak zrobiłam mniej lub bardziej po swojemu. Tort klasyczny - zwykły ;) ale nieco udekorowany zachwyt był a przy okazji wypróbowałam kilka ...

Tort urodzinowy przysypany piaskiem ;)

Dziś będzie o tortach. Nie robię ich zbyt często, chociaż bardzo lubię. Najpierw było to raz, teraz dwa razy do roku. Żaden nie jest podobny do poprzedniego. Jakoś tak wyszło, że za każdym razem podejmuję kolejne wyzwania. Całymi tygodniami chodzę i obmyślam koncepcje. Czasem coś podpatrzę, czasem wpadnę na coś zupełnie sama. Ciekawe, kiedy skończą mi się pomysły ;) Tym razem piaskownica. Miało być prosto i łatwo. Do pewnego stopnia było. Chociaż mimo wszystko znów zagrzebałam się w przygotowaniach po uszy. Bo niby to tylko prostokątna forma i kilka detali, ale jednak. Wszystkie kremy, masy, przekładanie. Kilka niespodzianek po drodze, a jakże. Na przykład na czym ja ten tort położę, jak już go będę składać w całość. Jako, że mam tylko okrągłe patery, stanęło na szkle od antyramy, akurat w pasującym formacie :))) Najważniejsze i tak było to, że tort wywołał uśmiech, szczególnie na małych buziach. A i starszych już przyzwyczaiłam do tego, że ja to "zawsze coś wymyślę...