Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2010

Zupa z młodych warzyw i szczypta wspomnień.

Wreszcie długo wyczekiwany koniec czerwca. Dookoła lato, ciepło i słonecznie. Żeby wyjść z domu wystarczy wsunąć stopy w japonki. Wszystko rośnie, dojrzewa, faluje na wietrze i świerszczy. Wystarczy zamknąć oczy i ...  ... już lekko skrzypi furtka strzeżona przez olbrzymią topolę i jej młodszą koleżankę białokorą brzozę. Kręty i nagrzany słońcem chodnik wiedzie przez długie podwórko. Słoneczne i jednocześnie pełne niesamowicie zarośniętych zakamarków podwórko u babci. W perspektywie dłuuuugie (ach to dziecięce poczucie czasu :))) dwa miesiące wolności. Koniki polne z wizytą na kocu rozłożonym wśród traw. Nurkowanie wśród krzaków porzeczek, buszowanie pomiędzy drzewami, pełnymi dojrzewających wiśni. Brzęczenie pszczół w krwisto czerwonym łanie szałwii, delikatny zapach pnącej róży kipiącej bladoróżowymi kwiatami przy balustradzie tarasu. W cieniu tarasu, na małym stołeczku siedzi Babcia. Obiera młodą marchewkę, przyniesioną razem z pękiem pietruszki i selera z warzywnika

Chleb ze słonecznikiem i siemieniem.

Dawno nie zamieszczałam żadnego chleba. Nie znaczy że nie piekłam. Co to to nie. Problem w tym, że najczęściej sypałam na oko, eksperymentując totalnie, więc przepisu zamieścić nie mogłam. Czasem wychodziło, czasem nie. Poza tym pochłaniają mnie teraz raczej sezonowe owoce i ciasta z nimi. Ostatnio zatęskniłam jednak do smaku chrupiącej, świeżej kromki, posmarowanej masłem. Do tego jeszcze na blogu u Tatter zobaczyłam bochenek, który zamrugał do mnie z ekranu "Upiecz mnie". Przepis zacytuję, bo robiłam prawie tak samo. Nie prażyłam słonecznika i dodałam od siebie dwie garście siemienia lnianego, bo uwielbiam. I to był, okazało się, strzał w dziesiątkę. Wiecie na czym stanęło? "Mamusiu codziennie piecz mi taki chlebek, codziennie" Chleb pszenno - żytni ze słonecznikiem i... siemieniem. za Tatter , z drobnymi zmianami Zaczyn:   3 łyżki aktywnego zakwasu żytniego razowego (dzień wcześniej wyjęłam z lodówki i odświeżyłam) 45 g letniej wody 75 g biał

Historia pewnego ciasta :)

 W środku lata trawniki i chodniki kąpią się w wodzie. W powietrzu unosi się wodna mgła. Grafitowy sufit wisi nad miastem. Obserwując spływające po szybach krople, szukałam sposobów na poprawę nastroju. Nagle z sitka na blacie uśmiechnęły się do mnie truskawki. Tak samo entuzjastycznie czerwone, bez względu na pogodę. Potem wszystko potoczyło się już szybko. Ciepłe mleko, drożdże, mąka, masło. Oswojony rytuał powstawania tego co najlepsze. Drożdżowego ciasta z truskawkami. Późnym wieczorem dom spowił niesamowity owocowo - rumowo - maślany zapach. Rano smętny ocalony kawałek chował się w rogu blaszki, z nadzieją na ocalenie ;) Na nieśmiałą propozycję, że może znów, bo nie zrobiłam zdjęć, entuzjastyczne: TAK Tak, bo przecież trzeba zużyć truskawki. Po powrocie z pracy znów: ciepłe mleko, drożdże, mąka, masło. Truskawki pod prysznic i na sitko. Potem już tylko czekanie, zaglądanie w rozświetlone okienko piekarnika. I ten zapach, wabiący, mamiący...   Ciasto drożdżowe z tru

Mille feuille, po grecku.

Szaleństwa ciąg dalszy. Świeże truskawki wpisały się już na stałe w krajobraz mojej kuchni. Po prostu czekają sobie na blacie. Umyte, na sitku. I uśmiechają się. Wystarczy sięgnąć, co też czynię za każdym razem, kiedy znajdę się w okolicy. Jednocześnie systematycznie nachodzi mnie chętka, żeby coś z nimi zrobić. Biszkopt z truskawkami i galaretką, truskawki z jogurtem greckim, omlet z truskawkami... Nieubłaganie nadchodzi też czas drożdżowego ciasta z truskawkami   :). Na razie jednak rzuciłam mężowi w przelocie: A może tak mille feuille? I od tej chwili nie było odwrotu. Bo to jest taki NASZ deser. Oryginał dostępny w warszawskiej restauracji Santorini. Chrupiące płaty ciasta filo i leciutki krem z mascarpone, do tego oczywiście truskawki. Moja wersja to trochę taka pogoń za niedoścignionym. To ciastko towarzyszyło bardzo przyjemnym chwilom w moim życiu. Utrwaliło się w pamięci jako ideał. Można co najwyżej do niego dążyć. Dokładnie tak samo jest ze wspomnieniami z dz

Weekendowe śniadania

Kolejny poniedziałek, poranny pośpiech, samochód, korki, wreszcie praca. A jeszcze kilkadziesiąt godzin tamu... Piżamowe rozleniwienie, tupiące bose stada, ładujące się rodzicom do łóżka. Poranna kawa z domowego ekspresu. I zastanawianie się, co by też tu zrobić tym razem? Szparagi z truskawkami pęczek zielonych szparagów łyżka masła sól pieprz ocet balsamiczny ser Grana Padano kilka dużych truskawek Obłamane i umyte i szparagi udusić na maśle. Lekko posolić. Ułożyć na talerzu. Posypać truskawkami pokrojonymi w plasterki, posypać płatkami sera, posypać pieprzem, skropić balsamico. Usiąść i jeść :))) Druga wersja śniadania powstała przypadkowo, z tego co w lodówce :) A w lodówce były młode gotowane buraczki, pozostałość po chłodniku. Pozostało tylko zapewnić im jakieś towarzystwo. Eksperyment okazał się na tyle udany, że już go powtarzałam, dla gości, z sukcesem zresztą. Bo to jest taka mała uczta. Świetnie wygląda na talerzu i jeszcze lepiej smakuje. Intensywny

Słoneczne pierogi

Pogoda przepiękna, taka jak lubię. Słonecznie, niebo błękitne, ale z nieba nie leje się żar. Upały sobie poszły. Można wrócić do kuchni, nie tylko po to aby nalać sobie kolejną szklankę wody. Co tam, można nawet zaszaleć i uruchomić piekarnik :). Pieczone pierogi z ciasta krucho-drożdżowego to coś, na co od dawna miałam wielką ochotę. Te robiły się bardzo szybko i przyjemnie. Po kuchni rozeszły się piękne aromaty.  Potem pozostało już tylko usiąść na balkonie, stawiając na stoliku talerz z rumianą zawartością. Ten stosik na talerzu bardzo szybko znikał. Smakowało też najmłodszym. Małe nóżki wracały i wracały, a rączki łapały kolejne rumiane księżyce. Słoneczne pierogi Ciasto: 300-350 g mąki pszennej kulka świeżych drożdży wielkości małego włoskiego orzecha 75 ml wody 1/2 łyżeczki cukru 100g masła 1 żółtko (białko zostawić do posmarowania pierogów) 150 g serka homogenizowanego 1/2 łyżeczki soli Z drożdży, wody, cukru i łyżeczki mąki zrobić zaczyn. Odczekać, aż za

Kwiatowo i kolorowo

Po prostu nie mogło być inaczej. Niemal od urodzenia, a już na pewno od kiedy stopy pozwalają samodzielnie eksplorować zieloność,  małe rączki zrywają, zbierają, wąchają i obdarowują. Stokrotki, mlecze, koniczyna, trawy, wyka, firletki, rzeżuchy. Jeśli nikt nie zauważy w porę, nawet szafirki z przedszkolnego klombu, wielką dalię z ogródka babci. I zawiedzione: "Ale to przecież bukiet, dla Ciebie mamusiu"   Dla mojej czterolatki powstał kwiatowy tort . Wnętrze jest czekoladowe, ze świeżymi truskawkami. Ciasto pochodzi z bloga Moje wypieki Zrobiłam trzy biszkopty z 2,5 porcji. Mus czekoladowy za to wg przepisu z Kwestii Smaku , z 2 porcji za to cukru tyle co w jednej. Świeże truskawki w masie dopełniły całość. Zewnętrze to masa marcepanowa - częściowo kupiona. Jednak nie oszacowałam dobrze ilości i uzupełniłam własnoręcznie zrobioną masą wg przepisu Malinny z Mniammniam.pl. 125 g wody zagotowałam z 75 g masła, dodałam 125 g mąki. Po ostudzeniu dolałam 1/2 olejk

Truskawkowo mi :)

Z niecierpliwością czekałam. Wspominałam zapach, tęskniłam za smakiem. Z daleka omijałam wszystkie te sztuczne, wielkie "truskawki" w pudełeczkach po kilka sztuk. I wreszcie zaczęło się, wszystkie rogi ulic, pobocza dróg i stragany na bazarze zapełniły się łubiankami pełnymi aromatycznych czerwonych serduszek. Zawsze sezon truskawkowy wygląda u mnie tak samo. Najpierw zjadam same, golusieńkie, dopiero co umyte, zaraz po przyniesieniu do domu. Takie mi wystarczają, mogłabym tak jeść i jeść. Jeżeli jeszcze, tak jak teraz są upały, truskawki stanowią znaczną część mojej codziennej diety. Potem przychodzi lekkie opamiętanie. Nie przestaję jeść truskawek o nie. Po prostu zaczynam dopuszczać myśl o zrobieniu czegoś więcej, niż tylko wysypanie ich na sitko ;) Na pierwszy ogień idą przepisy z wykorzystaniem surowych truskawek, na pieczenie przyjdzie czas później. Tarta na migdałowym spodzie z  truskawkami i kremem budyniowym Ciasto: 200 g mąki pszennej 180 g mielo

Barcelona w maju.

Mnóstwo doznań. Mało czasu. Feeria kolorów, kształtów. Ciepło. Radośnie.