Przejdź do głównej zawartości

Posty

Debiut w Weekendowej Piekarni po godzinach.

Bardzo się ucieszyłam, kiedy kliknęłam ostatnio na banerek  Weekendowej Piekarni po godzinach . Umieściłam go sobie na blogu lata świetlne temu, miałam wielkie plany, a jakże ;) Niestety, przyznaję ze wstydem, nie udało mi się dotychczas dołączyć do grona radosnych piekarzy. Nie będę się tu tłumaczyć, tym bardziej, że nadarzyła się okazja, żeby się zrehabilitować. Wiedziałam, że wybiła moja godzina, bo pojawił się On. Chleb Kielecki. Ten sam, który wypatrzyłam u Tatter, zaraz po odkryciu jej bloga. Ten, który obiecywałam sobie upiec ze względu na pyszne dodatki ziemniaków i maślanki. Ten, który tak pięknie wyglądał na zdjęciu. Nigdy dotąd nie piekłam chleba z dodatkiem ziemniaków. Ciekawe doświadczenie. Ciasto po pierwszym wyrobieniu nie miało jednolitej, gładkiej struktury. Nie dało się lekko rozciągać między palcami tylko raczej się rwało. Nie jestem do tego przyzwyczajona. Przy pierwszym rośnięciu ciasto popękało, co było naturalną konsekwencją jego struktury. Kiedy...

Szlafrokowe klimaty i wspomnienie weekendowych naleśników.

Mam jedną taką wizję, z "młodzieńczych" lat. Wziętą żywcem z amerykańskiego serialu familijnego ;) Słoneczny poranek w wielkiej, rodzinnej kuchni. Gwar i rwetes wokół niemałych rozmiarów stołu, białe, szczebelkowe, krzesła. Mleko, płatki, miski, soki, tosty, dżemy. Zapach świeżej kawy, placuszki, naleśniki... Kiedyś miałam nadzieję, że u mnie tak będzie. Teraz przez pięć dni w tygodniu wstaję bladym świtem. Na razie, bo już niedługo o tej porze do świtu będzie bardzo daleko. Przemykam się cichutko, żeby nie obudzić domu, w którym zdają się spać nie tylko ludzie, ale i wszystkie sprzęty. Nie budzę więc nawet ekspresu do kawy. Gdy zamykam drzwi, żegna mnie tylko delikatne mruczenie lodówki. Mój powrót przypada na środek aktywnego dnia, omijają mnie rozespane miny, przytulankowo - piżamowe buziaki, poranne picie kawy (zbożowej rzecz jasna). Odbijam sobie w weekend. Wtedy nigdzie się nie wymykam. Budzi mnie tupot bosych stóp biegnących przez całe mieszkanie. Ten pierwszy...

Ciasteczka na rozgrzewkę

Dopadła nas jesienna aura. Niebo wylewa z siebie całe oceany wilgoci. Jednego dnia, zamknięta w małej łupince samochodu, cieszę się, że nie kapie mi po nosie. Drugiego za to przedzieram się przez kożuch porannej mgły. Jeszcze innego staram się utrzymać w pionie, a włosy mi tańczą dokoła twarzy dzikiego oberka. Lekkie ubrania powoli spycham wgłąb szafy, wyciągam miękkie swetry, grube skarpety. Częściej otwieram pudełka z herbatą. Popołudniami  bardzo lubię uruchomić piekarnik, ocieplić jakoś dom, w którym po kątach snuje się chłód. Wymyślam małe poprawiacze nastroju. Po domu rozchodzi się piękny aromat. Od razu robi się przytulniej. Wszyscy zaczynają dryfować w stronę kuchni :). Kruche ciasteczka z migdałami lub cynamonem 450 g mąki pszennej 100g kleiku ryżowego 300 g drobnego cukru (w tym cukier waniliowy) 1 łyżeczka proszku do pieczenia 250 - 300 g masła 1 jajko 2 żółtka 150g serka homogenizowanego 200 g migdałów w słupkach 1 łyżeczka cynamonu 2 łyżki brązo...

Sernik w jagodowe groszki

Wymyśliłam sobie, że upiekę sernik. Wizja była wyraźna. Pachnąca latem. Jakiś czas pozwalałam pomysłowi dojrzeć. W momencie, kiedy już wszystko miałam ułożone w głowie okazało się, że nie takie to proste, jak początkowo zakładałam ;). Od pomysłu do realizacji szłam drogą wyboistą i usianą przeszkodami. Te przeszkody to moje własne, liczne działania utrudniające ;) Najpierw zjadłam wszystkie borówki. Bo było gorąco i nie chciało mi się gotować obiadu. (teraz myśl o tym, że było gorąco wydaje mi się mocno odległa, a to zaledwie kilka dni) Potem zjadłam ser. Ze świeżym miodem. Rzepakowym, gęstym, kremowym, płowo-złotym. To dla mnie jedno z połączeń, którym nie można się oprzeć. Poza tym jestem twarogowym skrytożercą. Znikam wszelkie białe serki  z łatwością, która mnie samą zdumiewa. Pomyślałam sobie, że dość tego. Jeden kurs do sklepu rozwiązał moje braki produktowe. Nie było już wyjścia. Za to była trema. Bo ja, jak mam ochotę na ciasto to intuicyjnie najbliżej ...

Dojrzałe lato i kurki w śmietanie.

Za nami podróże końca wakacji. Wioząc dzieci od dziadków, podziwialiśmy pejzaże późnego lata. Jeszcze niedawno otaczała nas zielona soczystość. Teraz korony drzew straciły swą świeżość. Tu i tam zabłąka się szybujący liść. W krajobraz zaczynają się nieśmiało wkradać plamy żółci, wszelkie odcienie beżu i domieszka brązu. Na łąkach wypłowiałe wysokie trawy, kwitnące kępy nawłoci, puszyste dojrzałe osty. Na polach rżyska, niczym ciągnący się po horyzont dywanik fakira. Na poboczach dróg pośród lasu, rozproszone stoliki z pojemnikami, pełnymi pomarańczowych skarbów. Nie zatrzymujemy się w takich miejscach. Z założenia. Za to następnego dnia, na bazarku, w koszyku wylądowały piękne, drobne kurki. Ich los był z góry przesądzony. Zestawienie tak bardzo atrakcyjne jak kaloryczne. Moim zdaniem nie da się tu wykpić żadnym zamiennikiem. Kurki wymagają masła. Albo jeszcze lepiej masła i śmietany. Przecież nie je się ich co dzień. Czemu wiec nie zaszaleć? Kurki w śmietanie 25...

Tarta warta grzechu;)

Czy jest jakieś inne warzywo, które rośnie równie szybko jak cukinia? Jest rozłożysta, ma wielkie jak parasol, dłoniaste liście, wsparte na mięsistych, grubych ogonkach. Pomiędzy liśćmi, jak grzyby po deszczu pojawiają się kwiaty. Przepiękne, intensywnie żółte, w dodatku smaczne. Tuż za każdym kwiatem zaczynają pęcznieć małe zielone paluszki. I od tego momentu trzeba być czujnym, zwartym i gotowym. Nie można się nad takim oseskiem ulitować. Pozwolić mu wyrosnąć jeszcze odrobinę. Bo to nigdy nie jest odrobinę. I ani się człowiek obejrzy, jak niemal w ciągu jednej nocy mały zielony paluszek  zmienia się w olbrzymią maczugę, która nadal rośnie i rośnie. Mój tata się lituje, można powiedzieć, że niemal zawsze. W kuchni zalegają całe stada zielonych olbrzymów. Przerabiane najczęściej na cukiniowe leczo. Czasem na placki. W mojej spiżarni też znalazły schronienie 3 sztuki. Kolejne, bo z poprzednich była zupa i ciasto. Jeszcze nie wiem, co z nimi zrobię. Może jakieś kolejn...

Cukinia z ziarenkami - pyszna zupa

Są takie dni, kiedy przedpołudnie mija niepostrzeżenie. Bywa, że z powodu przeciągającego się kilkudaniowego śniadania. Czasem dlatego, że zapamiętałam się w zabawie z dziećmi. Innym razem po prostu dlatego, że za długo zwlekałam z decyzją, co by tu dzisiaj. Tak długo, że nie można już było zrobić akcji rozmrażanie. Wtedy zazwyczaj po krótkiej akcji: AAAaaaaa, co ja zrobię i tym podobne, z pomocą przychodzą mi... ...ziarenka. Mają tę znakomitą przewagę nad mięsem, że wyciąga się je po prostu z szuflady, nawet po miesiącach zapomnienia. Przycupnięte cichutko czekają na swoją kolej. Lubię ich szelest przy wsypywaniu do garnka z gotującą wodą. Lubie też to, że same smakowo się nie narzucając, stanowią doskonałą bazę dla wszelakich sezonowych połączeń. Tym razem było to połączenie z cukinią, taką prosto z działki, wyhodowaną przez mojego Tatę. I z soczystą marchewką i porem. Mniam, było pysznie. Aż mam ochotę na powtórkę. Zupa z czerwonej soczewicy, ciecierzycy i cukinii 1 młod...