Przejdź do głównej zawartości

Tarta warta grzechu;)


Czy jest jakieś inne warzywo, które rośnie równie szybko jak cukinia?

Jest rozłożysta, ma wielkie jak parasol, dłoniaste liście, wsparte na mięsistych, grubych ogonkach.
Pomiędzy liśćmi, jak grzyby po deszczu pojawiają się kwiaty.
Przepiękne, intensywnie żółte, w dodatku smaczne.
Tuż za każdym kwiatem zaczynają pęcznieć małe zielone paluszki.

I od tego momentu trzeba być czujnym, zwartym i gotowym.

Nie można się nad takim oseskiem ulitować.
Pozwolić mu wyrosnąć jeszcze odrobinę.
Bo to nigdy nie jest odrobinę.
I ani się człowiek obejrzy, jak niemal w ciągu jednej nocy mały zielony paluszek  zmienia się w olbrzymią maczugę, która nadal rośnie i rośnie.
Mój tata się lituje, można powiedzieć, że niemal zawsze. W kuchni zalegają całe stada zielonych olbrzymów.
Przerabiane najczęściej na cukiniowe leczo. Czasem na placki.
W mojej spiżarni też znalazły schronienie 3 sztuki. Kolejne, bo z poprzednich była zupa i ciasto. Jeszcze nie wiem, co z nimi zrobię. Może jakieś kolejne, tym razem czekoladowe ciasto?

Młodą cukinię, taką do zjedzenia wraz ze skórką, muszę kupować sobie w sklepie.
Jędrną, bez pestek, w sam raz do wykorzystania w zaimprowizowanej, pysznej tarcie.



Błyskawiczna tarta cukiniowa

opakowanie chłodzonego ciasta francuskiego
2 małe cukinie
200g wędzonego bekonu (boczku) w plasterkach
2 kulki mozarelli z zalewy
garść bazylii
oliwa
pieprz
odrobina soli

Cukinię pokroić wzdłuż wraz ze skórką na cienkie plastry. Obsmażyć krótko z obu stron na patelni, na bardzo niewielkiej ilości oliwy. Boczek pokroić w paseczki. Posiekać bazylię. Ciasto rozłożyć na blasze. Ułożyć na cieście cukinie, posypać bazylią, paseczkami boczku i pieprzem. Wstawić do nagrzanego do 210 st piekarnika i piec do zezłocenia brzegów tarty. W tym czasie pokroić mozarellę w cienkie plastry. Zrumienioną  tartę wyjąć na chwilę z piekarnika, poukładać szybko plastry sera i chwilę jeszcze zapiekać całość.
Podawać można z winem, koniecznie schłodzonym.


Tytułowy grzech to niestety obżarstwo. Tarta wyszła tak smaczna, że ciężko było przestać ją jeść :)))

Komentarze

  1. Cudowny pomysł! U mnie tez zalegają cukinie, a placki i leczo już mi się chwilowo przejadły. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tarta grzechu warta? :) Ja sądzę, że jeden grzech to za mało. :D Mogłabym popełnić ich dużo więcej. :) Pyszności!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba ta tarta! Trochę mniej podoba mi się, że jest już dziś za późno by ją upiec... Ale jutro... ?!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dragonfly, mi się nawet nie przejadły, tylko po prostu usiłuję za każdym razem coś zmienić, coś nowego dodać.

    Małgosiu, żebyś wiedziała, było w niej to coś co skłania do kolejnego i kolejnego grzechu...

    Anno-Mario, i co? upiekłaś ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. z tą szybko rosnącą cukinią to rzeczywiście prawda. miałam okazję wiele razy to obserwowac w naszym ogrodzie. i też najbardziej lubię te małe, te które nie mają jeszcze pestek i nie trzeba obierac skórki.
    a tarta bardzo pysznie się z jej dodatkiem zapowiada.

    OdpowiedzUsuń
  6. całkiem niezła, warto wypróbować

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wyprawa w nieznane

  Urzekła nas kiedyś dziecięca historia, jedna z całego cyklu opowieści Wojciecha Widłaka o Wesołym Ryjku, małym prosiaczku, mającym całkiem ludzkie przygody. Zapytany przez rodziców o to, dokąd chce jechać na wycieczkę w znane czy w nieznane, dziarsko decyduje się na nieznane, po czym po dotarciu do celu płacze, bo przecież on chciał „w to nieznane co w zeszłym tygodniu". Kiedyś myślałam, że ludzie dzielą się na takich, którzy zawsze, z uporem maniaka spędzają swoje wolne dni na działce, letnisku, ośrodku wczasowym, tym samym od lat, oraz na tych, którzy nie skalali się podróżą dwa razy w to samo miejsce, którym szkoda czasu na szlifowanie przetartych szlaków. Tych pierwszych nie do końca rozumiałam,   bo jakoś z tyłu głowy miałam zapisane (swoją drogą kto mi to wmówił?), że szkoda czasu na powroty. Byłam i trochę nadal jestem mistrzynią wymyślania „zajawek", nowych pomysłów, planów, podróży, odkryć. Bardzo lubiłam zaaplikować sobie nutkę niepewności, element zasko...

Tort - "tylko bez lukru plastycznego, mamo"

Jak co roku w kwietniu przyszło mi zmierzyć się z tortem urodzinowym dla jednej z dwóch księżniczek ;) W tym roku poprzeczka zawędrowała wysoko. Tak jak w tytule, miało być bez lukru plastycznego, bo "tego nie da się zjeść takie jest słodkie". Wskazówki w rodzaju "taki zwykły tort mamo" były bardzo, no ale to bardzo pomocne. Kiedy jeszcze ostatniego dnia, dosłownie za pięć dwunasta, dziecina zaczęła pękać, że może jednak "tak tylko trochę tego lukru, na samym środku, żeby można było zdjąć", pomyślałam sobie - nie może on być, tort ten, taki znów zwykły. Bo niby jak to, u mnie zwykły tort??? Że się dziecko nie zachwyci? nie będzie łał? Całe piątkowe popołudnie, nie mówiąc o pokaźnej części soboty, spędziłam buszując w internetowych otchłaniach. Głowę napakowałam koncepcjami. Zaczerpnęłam inspiracji. Później i tak zrobiłam mniej lub bardziej po swojemu. Tort klasyczny - zwykły ;) ale nieco udekorowany zachwyt był a przy okazji wypróbowałam kilka ...

Tort urodzinowy przysypany piaskiem ;)

Dziś będzie o tortach. Nie robię ich zbyt często, chociaż bardzo lubię. Najpierw było to raz, teraz dwa razy do roku. Żaden nie jest podobny do poprzedniego. Jakoś tak wyszło, że za każdym razem podejmuję kolejne wyzwania. Całymi tygodniami chodzę i obmyślam koncepcje. Czasem coś podpatrzę, czasem wpadnę na coś zupełnie sama. Ciekawe, kiedy skończą mi się pomysły ;) Tym razem piaskownica. Miało być prosto i łatwo. Do pewnego stopnia było. Chociaż mimo wszystko znów zagrzebałam się w przygotowaniach po uszy. Bo niby to tylko prostokątna forma i kilka detali, ale jednak. Wszystkie kremy, masy, przekładanie. Kilka niespodzianek po drodze, a jakże. Na przykład na czym ja ten tort położę, jak już go będę składać w całość. Jako, że mam tylko okrągłe patery, stanęło na szkle od antyramy, akurat w pasującym formacie :))) Najważniejsze i tak było to, że tort wywołał uśmiech, szczególnie na małych buziach. A i starszych już przyzwyczaiłam do tego, że ja to "zawsze coś wymyślę...