Przejdź do głównej zawartości

Posty

Jesienne smaki

Za oknem szaro, zimno i mokro. Na szybach firanka z kropli deszczu. Szybko zapadający zmrok zaciera i tak już przyblakłe jesienne kolory. Coraz częściej docieram do domu ze zmarzniętymi końcówkami. W takie dni najlepiej by było zwinąć się w kłębek pod kocem, poczytać, powygrzewać się w ciepłym świetle lampy. Zaparzyć kubek ulubionej herbaty. To tyle jeśli chodzi o marzenia ;))))))) Z reguły jednak popołudniowy grafik wypełniony jest po brzegi. Żelazny punkt pierwszy to przygotowanie obiadu dla całej gromadki. Może więc właśnie obiadem dodać sobie energii, doładować baterie na resztę dnia.Wyjść naprzeciw naturalnemu dążeniu organizmu do zgromadzenia zimowych zapasów. W jesienny klimat doskonale wpisuje się kuchnia prosta, oparta na rodzimych składnikach, za to sycąca i konkretna. Wyciągam ziemniaki, cebulę, śmietanę. Powstaje całkowite przeciwieństwo letniej eterycznej sałatki, czyli... Energetyczna zapiekanka ziemniaczana 1-11/2 kg ziemniaków kawałek gotowanego boczku ...

Była sobie książka

Po wczorajszej lekturze ulubionych blogów i zamieszczonych tam orzechowych i piekarskich cudeniek, coś mi się przypomniało. Odszukałam na półce małą, niepozorną książeczkę. Były to "Wyznania francuskiego piekarza" czyli Gerarda Auzeta, spisane przez Petera Mayla . Kupiłam ją kiedyś na fali mojego zainteresowania książkami, w których ktoś kupuje posiadłość we Francji albo Toskanii i opisuje swoje wzloty i upadki towarzyszące remontom, wpisywaniu się w lokalną społeczność, a w końcu codzienne życie tam. Udzielałam się już wtedy kulinarnie i chlebowo więc tym bardziej wydawało się, że będzie to strzał w dziesiątkę. Pamiętam, że przeczytałam jednym tchem. Było bardzo miło. Rodzinne opowieści i anegdoty, zdjęcia w sepii, dodają książce klimatu. Dużo rysunków z praktycznymi instrukcjami dotyczącymi kształtowania chleba. Cieszę się, że tę książkę mam, lubię sobie do niej czasem zajrzeć. Ale pamiętam też, że czegoś mi zabrakło i to zaraz po lekturze. Miałam nadzieję, że znajd...

No i nie udało się

Jak w tytule, nie udało mi się dołączyć do Orzechowego tygodnia, chociaż tak bardzo chciałam. Wydarzenia minionego weekendu tak jakoś się spiętrzyły i zagalopowały, że ani się obejrzałam, było "po sprawie". Może kiedyś, następnym razem. Czeka na mnie jeden taki przepis na orzechowe trójkąty. Wyszperałam go w niedawno zakupionej książce o ciasteczkach.

Angel Cake

Mam dni kiedy lubię stąpać po pewnym gruncie. Gotuję i piekę to, co znane i sprawdzone. Innym razem czuję zew. Zaczynam rozglądać się w poszukiwaniu czegoś innego, całkiem nowego, czego smaku nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić. Przeczytałam kiedyś na forum o magicznym winianie potasu.  O tym, że są miejsca gdzie jest on całkiem powszechny i ogólnie dostępny. I o tym, że można z jego pomocą zrobić ciasto o wdzięcznej nazwie Angel Cake. Gdy tylko nadarzyła się okazja, wzięłam udział w "przemycie". Dostałam od zaprzyjaźnionej duszy całą buteleczkę winianu. Przyszła kolej i na ciasto. Pierwszy był przepis klasyczny, sprawdzony przez Irenkę z forum MniamMniam. Wszystko było świetnie, oprócz małego ale. Brakowało mi czegoś, jakiegoś pazura, ciasto wyszło puszyste, lekkie jak chmurka i ... trochę mdłe. Uznałam, że zapach wanilii w żaden sposób nie ożywia tego ciasta, wręcz przeciwnie. Jak to ja, zdecydowałam się na eksperyment. Powstał przepis, który dużo bardz...

W pełnym uzbrojeniu

Czekam, zresztą jak co roku. Przebieram nogami i nie mogę się doczekać. Zapachu, smaku tych co to za długo były w piekarniku. To już niedługo. Już na początku grudnia. Tym razem poczyniłam pewne kroki. A teraz drżę. Bo może ja umiem tylko białym lukrem. Bez tych wszystkich dodatkowych fajerwerków. Może mi nie starczy pomysłów. Może, może, cóż, zobaczymy.

O Chlebie

Zaczęło się już daaawno. Przyznam, że kiedyś nie rozumiałam potrzeby, która każe nastawiać, wyrabiać, składać, odgazowywać itp. Podziwiałam wypieki innych ale bez najmniejszej nawet myśli o otworzeniu własnej "wytwórni" Do czasu. Kiedyś jakiś  dobry duch przysłał mi próbkę zakwasu. Przyszedł czas na lekturę kilku chlebowych stron. Potem nadszedł ten moment. Tremę miałam jak przed poważnym występem. Wydawało mi się, że z motyką na słońce się porywam. Wszystko dlatego, że wybrałam przepis z blogu prowadzonego przez chlebową mistrzynię Tatter . Okazało się, że nie było się czego bać. Chleb udał się nadspodziewanie. Chyba w myśl zasady, że szczęście dopisuje początkującemu. Nie, nie znaczy to wcale, że od tej pory udają mi się wszystkie chlebowe wypieki, co to to nie. Czasem zdarzy mi się uzyskać malowniczy wulkan, czasem coś na kształt dysku. Zmieniło się jednak wiele. Wyhodowałam własny zakwas korzystając z rad zawartych na innej, bardzo przydatnej stronie Z...

Dyniowy post

Dynia, hmmmm... Miałam z nią na pieńku. Bo marynowana do mnie nie przemawia, a taka w zupie mlecznej na słodko powoduje dreszcz, nie ekscytacji bynajmniej:) Pewnie więc dynia byłaby dla mnie tylko jesienną ozdobą, gdyby nie ... Bea Zaraziła mnie entuzjazmem do tych słonecznych warzyw. Moje dyniowe odkrycia to też jeden z powodów założenia bloga. Chcę je sobie dobrze zapamiętać i za rok do nich wrócić. Ten post to zbiór moich październikowych z dynią poczynań ;) Na początku dla rozgrzewki, bo jeszcze nie wiedziałam czy się lubimy, zrobiłam: Racuchy dyniowo - ziemniaczane 300g obranej dyni 4 b. duże ziemniaki 2 jajka 4 kopiaste łyżki mąki pieprz sól ew. mała cebulka Dynię zetrzeć na tarce o dużych oczkach, ziemniaki za to na małych, wymieszać w misce. Wbić jajka, dodać pieprzu, soli, ewentualnie dodać pokrojoną w bardzo drobną kostkę, albo startą na tarce cebulę. Smażyć za złoty kolor z obu stron. My jedliśmy z jogurtem greckim i natką pietruszki (to już tylko ni...