Nie wiem czy to nadchodząca wiosna, czy po prostu bez przyczyny nadeszła taka "faza". Jakoś ostatnio nastrajam się na warzywa. Nic takiego sobie nie planowałam o nie. Wyszło w praniu po prostu. Stoiska ze świeżymi warzywami traktuję jeszcze z rezerwą, bo to dopiero początek marca. Nie rzucam się na te wszystkie sałaty, rzodkiewki, ogórki, a tym bardziej na niesamowicie jęęęędrne pomidory ;) Natomiast nie mogę przejść obojętnie obok "ziarenkowych" półek w supermarkecie. Nawet wczoraj, miałam wejść tylko po mleko, a w ostatniej chwili capnęłam z półki kaszę jaglaną, tak pięknie wyglądała :))) Zapełniły więc moją spiżarnię kolorowe fasole, soczewica, przeróżne kasze. Ziarno pszenicy na chleb (o niej napiszę niebawem). Dziś więc będzie o ziarenkach. Małych, bladooliwkowych, w kształcie dysku. Bardzo sytych, zdrowych, ze względu na dużą zawartość białka, ale też ważnych minerałów. Mających mnóstwo zastosowań w kuchni. Moje pierwsze spotkanie z zieloną socze...
... krętą ścieżką śladami smaków, zapachów, wrażeń, wspomnień, choćby mgnień... bo warto je zatrzymać