Chleb z ricottą upiekłam już w piątek. Nie wyszedł do końca taki jak miał wyjść. Nie pasował do niego przydomek aksamitny;). Polska ricotta to jednak nie to samo co włoska, owszem też nie była kwaśna, ale to koniec podobieństw. Struktura wcale nie kremowa tylko zbita i grudkowata.
Moje wspomnienia o tym chlebie w jego właściwej postaci odżyły jak obejrzałam zdjęcia u Margot. Jak ktoś chce obejrzeć ideał, to zapraszam właśnie tam :).
W smaku był jednak niczego sobie. Ja za to wyjechałam na weekend. I zostawiłam chleb na pastwę. W sumie mogłam przypuszczać, że prośba "Mamusiu pycha, upiecz go jeszcze raz" oznacza docelowo brak obiektu do sfotografowania. Tak też było. Przywitały mnie okruszki, zamiast chleba.
Był jednak tak dobry, że na pewno do niego wrócę, a i zdjęcia wstawię, może ...;)
Lu , no , nie wiem co napisać tyle tu pochwał mojego chleba przeczytałam u ciebie****
OdpowiedzUsuńWiesz , twój na pewno nie był zły w wyglądzie , ja już tam swoje wiem , ale wiesz ?Ten nowy co upieczesz będzie piękny ,a za długie czekanie ( na zdjęcia) będzie pyszne śniadanie tzn chleb aksamitny koperkowy **** ja poczekam
Margot, ale mi się buzia uśmiechnęła :)))))))))))))
OdpowiedzUsuńUpiekę, upiekę na pewno, chociażby dlatego, że moja latorośl się domaga.
Pozdrawiam, a komplementy jak najbardziej zasłużone :)
Lu, ja z kolei upiekłam ten koperkowy, bardzo nam smakował i dziękuje za tą świetną propozycję. POzdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńKuchasiu wiem, wiem, widziałam. Cieszę się że smakował.
OdpowiedzUsuń