Przejdź do głównej zawartości

Weekendowa Piekarnia #62 - zaproszenie

WeekendowaPiekarnia


Z wielką przyjemnością zapraszam Was do kolejnego wydania Weekendowej Piekarni. Już na początku bardzo dziękuję Margot, która zgodziła się powierzyć gospodarzenie komuś z tak małym doświadczeniem blogowym. Postaram się sprostać zadaniu.
Ze względu na działającą równolegle pełną parą WP po godzinach (do której mam zamiar wreszcie dołączyć, choć ciągle coś , no ciągle coś mi przeszkadza) Margot sugerowała wybranie jednego przepisu. Z tym miałam jednak wielki kłopot. Zupełnie nie mogłam się zdecydować. Przepisy, które wybrałam już dość dawno są diametralnie różne. Zadowolą i tych co lubią sobie poszaleć na drożdżowo i tych zaprzyjaźnionych z zakwasem. Poza tym tak je lubię, że dokonanie drastycznego cięcia nie wchodziło po prostu w grę. Wybierzcie więc Wy.

Pierwszy chleb wypatrzyłam dawno temu na blogu  Liski. Zaintrygował mnie bardzo.Upiekłam i przyznaję, że takiego smaku nie spotkałam nigdy wcześniej. Lekko słodkawy, a jednocześnie koperkowy. Dodatkowo przyjemnie wilgotny dzięki dodatkowi ricotty.
Przepis cytuję dokłądnie za Liską no bo co tu zmieniać kiedy jest perfekcyjnie?

Aksamitny chleb z koperkiem
na podst. lekko zmienionego przepisu R. L. Beranbaum, The Bread Bible

500 g mąki pszennej, dowolnego typu (chętnie używam tu typu 650)
25 g cukru
20 g świeżych drożdży plus 1 łyżeczka cukru(z nimi lepiej wychodzi, ale jeśli nie mamy, może być 1,5 łyżeczki drożdży instant, wówczas pomijamy cukier)
250 g sera ricotta, schłodzonego
100 g miękkiego masła
1 duże jajko
1,5 łyżeczki soli
120 g wody
1 łyżka świeżego, bardzo drobno posiekanego koperku


Świeże drożdże zasypujemy łyżeczką cukru, wlewamy 1 łyżkę wody. Mieszamy i odstawiamy na 15 minut, by 'ruszyły'.
Mąkę mieszamy z cukrem i solą, następnie miksując dodajemy pozostałe składniki (jeśli używamy drożdży suszonych, dodajemy je również).
Miksujemy tak długo aż ciasto, początkowo klejące, zacznie odstawać od ścianek naczynia. Zajmie to ok. 5-7 minut. Kiedy będzie gładkie, dodajemy koperek i mieszamy do czasu aż zostanie on równomiernie rozprowadzony w cieście (ok. 1/2 minuty).
Przekładamy do miski wysmarowanej olejem, przykrywamy folią i odstawiamy do wyrastania na 1 - 1,5 h.
Wyrośnięte ciasto dzielimy na pół, formujemy bochenki i przekładamy je do dwóch keksówek (można zrobić jeden duży bochenek, ja zrobiłam dwa małe). Spryskać wierzch oliwą.
Odstawić do wyrastania na ok. 30 minut.
Piekarnik nagrzać do 200 st C. Spryskać go wodą lub na dno wrzucić ok 1/2 szkl kostek lodu.
Wyrośnięty chleb naciąć wzdłuż ostrym nożem.
Wstawić do piekarnika. Piec 30-45 minut (w zależności od wielkości chleba).
Przed pokrojeniem, ostudzić.


Drugi przepis to własna twórczość, chociaż inspirowana wielokrotnymi wizytami na blogu  Tatter.
Uwielbiam chleby na zakwasie. Lubię bawić się w nastawianie zaczynu, doglądanie rosnącego ciasta, niespiesznie celebrując chwile. Takie chleby mają niepowtarzalny smak, strukturę miąższu i zapach.
Bywają jednak dni, czasem nawet tygodnie, kiedy codzienny natłok zdarzeń nie pozwala na czekanie.
Ten chleb jest nieskomplikowany. Jego receptura zakłada wykorzystanie zakwasu, dla poprawy smaku i aromatu, a jednocześnie, dzięki delikatnej pomocy drożdży skraca czas rośnięcia ciasta.
Trzeba tylko na noc nastawić zaczyn, a później to już z górki :)

Mój chleb codzienny

Zaczyn:
100 g zakwasu żytniego razowego
100 g mąki pszennej (typ 650)
150 g letniej wody

Wymieszać w misce i odstawić na noc (albo na 8-12 godz.)

Ciasto właściwe:
zaczyn
300 g wody
1 łyżeczka miodu
1 łyżka soli
kulka świeżych drożdży wielkości dużego laskowego orzecha
600-650 g mąki pszennej (typ 650)

Do miski wlać wodę, rozpuścić w niej miód, drożdże, dodać zaczyn, sól i wymieszać na jednolitą masę.
Wsypać mąkę, wyrobić gładkie ciasto. Zostawić do wyrośnięcia na ok 2,5 godziny ( z tym czasem może być różnie, w każdym razie ciasto powinno podwoić objętość). Po tym czasie wyjąć ciasto na stolnicę albo blat. Podzielić na pół, uformować dwa podłużne bochenki(tak robię ja, ale można też jeden olbrzymi okrągły). Włożyć do koszyków i pozwolić wyrosnąć (ok 1 1/2 godz.). Ostrożnie przełożyć z koszy na blachę. Można naciąć (chociaż mi to jakoś nie chce ładnie wyjść). Piec najpierw przez 10 min w naparowanym piekarniku, nagrzanym do 250 st. Później zmniejszyć temperaturę do 220 st i piec kolejne 10 min. Na końcu zmniejszyć temp do 200 st i dopiekać, aż będzie pięknie rumiany, no i oczywiście postukany od dołu, wyda piękny, głuchy odgłos.

Życzę wszystkim miłego pieczenia :)

Komentarze

  1. to chyba zrobię po 1/2 porcji i będę mieć oba :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też chyba ,rzucę się ' na oba!
    Dzięki za piękny wybór.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ho, ho ale wybór :)*To i ja się dopisuję do zaszczytnego grona domowych piekarzy ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. aj, wybrałaś! no i będzie obydwa upiec... na szczęście wszystko mam w domu poza mąką 650 (może zmieszać 850 ze zwykłą?)

    OdpowiedzUsuń
  5. tródny wybór będę miała ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne chlebowe przepisy, ja się piszę na drugi chlebuś:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na zakwasie nie umiem, ale ten drożdzowy z koperkiem zrobie na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja upiekę chlebek na zakwasie, ale dopiero w poniedziałek...pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Swietny wybor chlebow :) Na pewno upieke ten z ricotta bo mam go spisanego od dawna i nawet juz kiedys ricotte kupilam w tym celu ale jakos tak wyszlo, ze nie upieklam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam już zakwas, więc chętnie się przyłączę i upiekę ten chlebek codzienny :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale się cieszę :))). Tyle osób na moim blogu :)
    Bardzo mi miło, że podobają Wam się przepisy.
    Taka właśnie była moja intencja, żeby zakwasowcy i niezakwasowcy mogli znaleźć coś dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Lu ja napoczątku sie przywitam bo po raz pierwszy u Ciebie w progach.

    Zrobiłam chlebek na zakwasie - pyszny to za mało powiedziane. Jest wyśmienity :)Dziękuję za przepis.

    http://www.ewelosa.pl/?przepisy,0,12,w,000606,0

    OdpowiedzUsuń
  13. Karola dopiero teraz zauważyłam pytanie. Myślę, że spokojnie można zmieszać mąki zwykłą (domyślam się, że chodzi o 480) z 850. Powinno wyjść coś pomiędzy :)

    Ewelosa, widziałam chlebek i co więcej jego ubranie też, bardzo dobrana para :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Lu, postaram sie upiec ten Twoj codzienny, bo bardzo mi sie spodobal :)
    I dziekuje za osobiste zaproszenie ;) milo mi bardzo :))

    Pozdrawiam i milego weekendu zycze!

    PS. Odpisalam Ci mailowo.

    OdpowiedzUsuń
  15. Bea, cmoki.
    Odpisałam i ja :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Lu, mój chleb właśnie się robi (to znaczy robot go r o b i, czyli w y r a b i a). Dam znać po upieczeniu.

    OdpowiedzUsuń
  17. Zrobiłam chleb codzienny.
    Był zwiewny, lekki i dosyć szybki:)
    Pozdrawiam i dziękuję:*
    Zyskał uznanie moich dziadków!

    OdpowiedzUsuń
  18. Upiekłam - chleb pyszny i łatwy. Dzięki za przepis :)

    http://waniliowo.blogspot.com/2010/02/niedzielne-sniadanie-chleb-z-masem-i.html

    OdpowiedzUsuń
  19. melduję się:
    http://sercenatalerzu.blogspot.com/2010/02/aksamitny-chleb-z-koperkiem-wp62.html
    http://sercenatalerzu.blogspot.com/2010/02/chleb-codzienny-wp-62.html
    i dziękuję za pyszne przepisy. mój faworyt to chlebek codzienny :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Lu, chlebek wlasnie rosnie :) Jesli swiatlo pozwoli, to zdjecia beda jeszcze dzis; jesli nie - to najpozniej jutro sie zamelduje ;) O ile sam chleb bedzie wystarczajaco fotogeniczny rzecz jasna... Tym razem bowiem niestety pieke w keksowce, wiec nie bedzie taki ladny jak Twoj :(
    Ale to nic, smaku mu to przeciez nie zmieni :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  21. Chleb codzienny upieczony. Efekty znajdziesz tu: http://kuba-pichci.blogspot.com/2010/02/weekendowa-piekarnia-62-chleb-codzienny.html
    No niestety wyszedł nieco niski, ale i tak pyszny!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  22. Lu, upieczony! I oczywiscie nie tak piekny jak Twoj :) Za to przesmaczny! Serdecznie dziekuje Ci za zaproszenie i za wspolne pieczenie :)
    Wstawie na blog jutro rano.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo smaczny chleb:) ciesze sie, ze udalo mi sie przylaczyc do WP:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Olciaky, An-na, Karola, Kuba, widziałam Wasze chleby, świetne są, każdy inny :)
    lecę pisać komentarze :)

    Bea cieszę się, że udało się wcisnąć chleb w weekendowy rozkład zajęć, no i oczywiście, że smakował

    iis111, mnie również miło ,że udało Ci się przyłączyć.

    OdpowiedzUsuń
  25. Lu, zrobiłam chleb z Twojego przepisu (zamieniłam tylko białą mąkę na razową) i jest naprawdę super. Wybrałam opcję wielkiego okrągłego bochenka. To mój pierwszy prawdziwy chleb na zakwasie. Bardzo Ci dziękuję za ten przepis!

    OdpowiedzUsuń
  26. Katasz, bardzo się cieszę, a gdzie go można zobaczyć?

    OdpowiedzUsuń
  27. Bardzo ale to bardzo się cieszę :)))

    OdpowiedzUsuń
  28. już zapodaję fotę - tak jak mówiłam, zrobiłam z mąki razowej i okrągły. trochę płaski :) może powinnam była więcej wyrobić? http://smakipoludnia.blogspot.com/2010/02/chleb-codzienny-chleb-niecodzienny_16.html

    OdpowiedzUsuń
  29. Wszyscy pieka i chwala chleb Lu, to i ja chce :) Tylko prosze, powiedz, czy trzeba go dlugo wyrabiac albo np skladac? W koncu to chleb pszenny..

    OdpowiedzUsuń
  30. Drogi Anonimie ja go wyrabiam aż będzie gładki i zwięzły, formuję w kulę do wyrastania a potem składam podczas formowania bochenków.

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie brałam udziału w tej edycji Weekendowej Piekarni, chlebek z ricottą upiekłam niezależnie dopiero teraz- i jest naprawdę pyszny! Akurat miałam gości na kolacji, chleb zrobił furorę! Dzięki za ten przepis :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Mad bardzo się cieszę, że smakował i to nie tylko Tobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Znalazłam ostatnio Twój chleb codzienny na blogu jakiegoś zachwyconego człowieka. I też wpadłam w zachwyt. Jest przepyszny, aktualnie chyba mój ulubiony. Oto i on http://linawsmietanie.blogspot.com/2015/03/chleb-codzienny-lu-lus-every-day-bread.html

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wyprawa w nieznane

  Urzekła nas kiedyś dziecięca historia, jedna z całego cyklu opowieści Wojciecha Widłaka o Wesołym Ryjku, małym prosiaczku, mającym całkiem ludzkie przygody. Zapytany przez rodziców o to, dokąd chce jechać na wycieczkę w znane czy w nieznane, dziarsko decyduje się na nieznane, po czym po dotarciu do celu płacze, bo przecież on chciał „w to nieznane co w zeszłym tygodniu". Kiedyś myślałam, że ludzie dzielą się na takich, którzy zawsze, z uporem maniaka spędzają swoje wolne dni na działce, letnisku, ośrodku wczasowym, tym samym od lat, oraz na tych, którzy nie skalali się podróżą dwa razy w to samo miejsce, którym szkoda czasu na szlifowanie przetartych szlaków. Tych pierwszych nie do końca rozumiałam,   bo jakoś z tyłu głowy miałam zapisane (swoją drogą kto mi to wmówił?), że szkoda czasu na powroty. Byłam i trochę nadal jestem mistrzynią wymyślania „zajawek", nowych pomysłów, planów, podróży, odkryć. Bardzo lubiłam zaaplikować sobie nutkę niepewności, element zasko

Tort urodzinowy przysypany piaskiem ;)

Dziś będzie o tortach. Nie robię ich zbyt często, chociaż bardzo lubię. Najpierw było to raz, teraz dwa razy do roku. Żaden nie jest podobny do poprzedniego. Jakoś tak wyszło, że za każdym razem podejmuję kolejne wyzwania. Całymi tygodniami chodzę i obmyślam koncepcje. Czasem coś podpatrzę, czasem wpadnę na coś zupełnie sama. Ciekawe, kiedy skończą mi się pomysły ;) Tym razem piaskownica. Miało być prosto i łatwo. Do pewnego stopnia było. Chociaż mimo wszystko znów zagrzebałam się w przygotowaniach po uszy. Bo niby to tylko prostokątna forma i kilka detali, ale jednak. Wszystkie kremy, masy, przekładanie. Kilka niespodzianek po drodze, a jakże. Na przykład na czym ja ten tort położę, jak już go będę składać w całość. Jako, że mam tylko okrągłe patery, stanęło na szkle od antyramy, akurat w pasującym formacie :))) Najważniejsze i tak było to, że tort wywołał uśmiech, szczególnie na małych buziach. A i starszych już przyzwyczaiłam do tego, że ja to "zawsze coś wymyślę&quo

Tort - "tylko bez lukru plastycznego, mamo"

Jak co roku w kwietniu przyszło mi zmierzyć się z tortem urodzinowym dla jednej z dwóch księżniczek ;) W tym roku poprzeczka zawędrowała wysoko. Tak jak w tytule, miało być bez lukru plastycznego, bo "tego nie da się zjeść takie jest słodkie". Wskazówki w rodzaju "taki zwykły tort mamo" były bardzo, no ale to bardzo pomocne. Kiedy jeszcze ostatniego dnia, dosłownie za pięć dwunasta, dziecina zaczęła pękać, że może jednak "tak tylko trochę tego lukru, na samym środku, żeby można było zdjąć", pomyślałam sobie - nie może on być, tort ten, taki znów zwykły. Bo niby jak to, u mnie zwykły tort??? Że się dziecko nie zachwyci? nie będzie łał? Całe piątkowe popołudnie, nie mówiąc o pokaźnej części soboty, spędziłam buszując w internetowych otchłaniach. Głowę napakowałam koncepcjami. Zaczerpnęłam inspiracji. Później i tak zrobiłam mniej lub bardziej po swojemu. Tort klasyczny - zwykły ;) ale nieco udekorowany zachwyt był a przy okazji wypróbowałam kilka