Zrobiłam.
Nieco inaczej niż zwykle.
Na skutek drobnego niedopatrzenia.
Drobnego jak dorodny orzech laskowy ;).
Zaczyn był gotowy, woda wlana do miski, kiedy okazało się że nie mam już drożdży, tego małego dodatku, który czyni chleb mało absorbującym czasowo :)
No i wyszło na to, że na samym zakwasie też można, tylko trochę dłużej. Poczekałam i mam. W porównaniu do wersji drożdżowej trochę inny, bardziej wilgotny miąższ, trochę większe dziurki, nieco mniej puchaty, choć rewelacyjnie wyrośnięty i sprężysty.
Przede wszystkim jednak jest pyszny, jak zawsze.
Lu :) Jutro pieke. Wzielam sobie wolne bo musze odpoczac od pracy... W weekend mam gosci bedzie jak znalazl :)
OdpowiedzUsuńPolko, bardzo sie cieszę, tym bardziej, że to taki mój, mój, dopracowany przepis i chciałabym, żeby inni go spróbowali i co więcej, żeby im smakował.
OdpowiedzUsuńPiecz, piecz i potem go pięknie sfotografuj :)
Alee ci wyrósł!:)
OdpowiedzUsuńMój właśnie rośnie, jeden wieeelki bochen:)
Bardzo ładne te twoje bochenki , ślicznie wyrosły , piękny kształt, ładnie nacięte czyli chleby po mistrzowsku upieczone
OdpowiedzUsuńja jutro piekę oba
Dziękuję pięknie za komplementy, z tym nacinaniem to się nie zgodzę, daleko mi jeszcze do przyzwoitego poziomu :)
OdpowiedzUsuńAleż piękne te bochenki!
OdpowiedzUsuńOoooo taki mi chodziło! Następnym razem też piekę bez drożdży :)
OdpowiedzUsuńwyglada pieknie. Moge zapytac jak pieczesz chleb? Moj zawsze mi sie troche rozchodzi na boki i nie jest zbyt wysoki. Moze powinnam sobie kupic kamien do pieczenia chleba albo mocniej rozgrzewac blache(?) Pieczesz chleb na kamieniu?
OdpowiedzUsuńCieszę sie, że chleb sie podoba :)
OdpowiedzUsuńAn-no to super że ooooo taki Ci chodziło :)))
iis111, piekę chleb bez kamienia, tylko na blasze, za to wyrastam w koszykach i ostatnio nawet udało mi się przetrenować przenoszenie ich na blachę bez straty w kształcie :)
Piękny chleb, aż zapachniało przyjemnie:)Być może się skuszę, by go upiec, dajesz mi nadzieję, że nawet ja będę potrafiła to zrobić:)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, pewnie, że będziesz potrafiła. To naprawdę nie jest bardzo trudne. Tylko tak z pozoru wygląda. Doznania natomiast są boskie :)
OdpowiedzUsuńSkusiłaś:)!Jeśli tak mówisz, to spróbuję swoich możliwości i dam znak jak mi poszło, dla tych doznań warto:)
OdpowiedzUsuńTeż upiekłam i bardzo nam smakuje, jutro będzie na blogu...pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAgnieszko to ja czekam z niecierpliwością :))) i trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńKass, cieszę się że smakuje i zaglądam na bloga w oczekiwaniu na zdjęcie:)