Przejdź do głównej zawartości

Puszka kajmaku i sernik. Najlepszy z najlepszych.


Ostatnio nie rozpieszczam bliskich nadmiarem słodkości.
Wiosenny "remont lodówki" spowodował rewolucję w mojej głowie. Przepisy i pomysły na wszelkie ciasta, ciasteczka upchnięte gdzieś głęboko w zakamarkach umysłu ledwie dyszą. Zastąpiły je wizje kolorowych kompozycji, takich jak sałatki, warzywne gulasze, pasty, twarożki.

Tak jest na ogół.
Od czego jednak blogi z ich sugestywnymi zdjęciami?
Niedawno, po przejrzeniu ulubionych stron, zaskoczyła mnie świadomość, że coraz bliżej Wielkanoc.
Pojawiły się już baby, mazurki.
Pewnie jednak nadal nie miałabym potrzeby, żeby rzucić się na piekarnik w niecnych celach, gdyby...
Gdyby nie Liska i jej sernik.
Jakoś od razu wiedziałam, wiedziałam, że muszę.
No i uległam. Nawet z okazji niedzieli skusiłam się na cały, niemały kawałek.

Jedyną zmianą z mojej strony było zastąpienie spodu z solonych orzeszków (nie lubię słonego smaku w ciastach), moim własnym, wymyślonym i bardzo smacznym spodem z migdałami.

Bardzo, ale to bardzo polecam.


Sernik kajmakowy
przepis z na masę pochodzi z blogu Whiteplate
spód wymyśliłam sama i jestem z niego bardzo zadowolona

Spód:

85 g mielonych migdałów
50 g cukru
45 g masła
50 g kleiku ryżowego dla niemowląt (można użyć mąki ryżowej, ja wolę kleik)

Masło posiekać, lub zetrzeć na tarce, wymieszać dokładnie w misce z sypkimi składnikami, powinna powstać kruszonka. Formę o średnicy 22-24 cm wyłożyć papierem, wysypać kruszonkę i ugnieść wypełniając dno i boki do wysokości ok 2 cm.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 190 st C. Piec 12 minut.

Masa:

400 g masy kajmakowej/krówkowej (można kupić gotową - w sklepach znajdziemy ją najczęściej tam, gdzie mleko skondensowane i śmietany UHT) - dokładnie tam ją znalazłam
50 g masła
100 g cukru
cukier z prawdziwą wanilią (lub zwykły wanilinowy) - wliczyłam jego wagę do tych 100g
3 jajka
600 g sera trzykrotnie mielonego (polecam ser w wiaderku np. Piątnicy) - u mnie President
1 łyżka mąki pszennej

Masło utrzeć z cukrem i wanilią, dodać 230 g kajmaku (resztę wykorzystamy do polewy) i utrzeć na gładką masę, następnie dodawać jajka i po łyżce sera i mąkę. Dobrze zmiksować.

Masę przełożyć na podpieczony spód, wyrównać wierzch i wstawić do piekarnika, zmniejszając temperaturę do 180 st C. Piec 45-50 minut. Po 30 minutach należy sprawdzić stopień upieczenia - gdyby sernik za bardzo się rumienił, trzeba przykryć wierzch folią aluminiową.
Wyłączyć piekarnik i ostudzić sernik przy uchylonych drzwiczkach piekarnika.
Kiedy zupełnie ostygnie, wyjąć i przygotować polewę:

Polewa:

170 g masy kajmakowej włożyć do garnuszka, dodać 3 łyżki mleka i gotować na malutkim ogniu, aż masa stanie się bardziej płynna. Jeśli będzie miała grudki, należy ją zmiksować. Zdjąć z ognia, dodać 2 łyżeczki masła i dokładnie wymieszać.
Tak przygotowaną polewą polać wierzch całkowicie ostudzonego sernika.
Można posypać prażonymi płatkami migdałów (w temp. 190 st C prażymy je przez 10 minut).

Wstawić do lodówki na minimum godzinę.


Komentarze

  1. Ja z niepokojem myślę o zbliżających się świętach. Zawsze tyle słodkości na stole i trudno się oprzeć. :D Kajmakowi na pewno bym się nie oparła. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Lu a on nie jest taki bardzo słodki? Kurczę mnie jakoś ten kajmak przeraża słodyczą, chociaż na mazurkach lubię...

    ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Małgosiu ja też myślę z trwogą, zważywszy że jeszcze nigdy nie udało mi się być powściągliwa w czasie świąt ;)

    Poleczko, no właśnie nie jest zbyt słodki. Na wszelki wypadek włączyłam cukier waniliowy do ogólnej wagi cukru. Myślę, że dla pewności można jeszcze zredukować cukier o dalsze 10g.
    Dodatkowo mój spód nie był przesłodzony. Warstwa polewy na wierzchu jest cienka, za to niezbędna. Polecam, naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  4. :-)
    Kurczę, chyba znowu go popełnię. Na mnie zawsze działa zdjęcie ze spływającym kajmakiem. Yes!
    Polciu, on nie jest bardzo słodki. Może to kwestia sera, ja ulepków też nie lubię, dla mnie on jest w sam raz. Na początku nawet się martwiłam, że może za mało słodki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lisko, na mnie spływający kajmak też działa i to jak :)

    Faktycznie jak się dodaje do tej niewielkiej ilości kajmaku taką dużą ilość sera to się człowiek zastanawia czy nie będzie za mało słodkie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lu, to ostatnie zdjecie barrrdzo kuszace :) Nie dziwie sie, ze trudno sie bylo oprzec takiemu sernikowi ;)
    Ja sobie pozwalam na malenki, mini-grzeszek raz w tygodniu, ale czasami wcale nie jest latwo... ;)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Też mam zamiar zaatakować kajmakową puszkę i upiec ten sernik. Twój jest cudowny i bardziej pasuje mi spód. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bea, oj trudno było, trudno.
    Byłam ciekawa, czy Ty nadal trzymasz reżim żywieniowy. Widzę, że tak, a małe grzeszki, cóż, trzeba mieć i odrobinę przyjemności ;)

    Dragonfly atakuj puszkę bo efekt przejdzie Twoje oczekiwania. Cieszę się, że Ci się spód podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie dzisiaj zamierzam go robić, a tu jeszcze u Ciebie..
    no, no!
    Boski jest!:)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wyprawa w nieznane

  Urzekła nas kiedyś dziecięca historia, jedna z całego cyklu opowieści Wojciecha Widłaka o Wesołym Ryjku, małym prosiaczku, mającym całkiem ludzkie przygody. Zapytany przez rodziców o to, dokąd chce jechać na wycieczkę w znane czy w nieznane, dziarsko decyduje się na nieznane, po czym po dotarciu do celu płacze, bo przecież on chciał „w to nieznane co w zeszłym tygodniu". Kiedyś myślałam, że ludzie dzielą się na takich, którzy zawsze, z uporem maniaka spędzają swoje wolne dni na działce, letnisku, ośrodku wczasowym, tym samym od lat, oraz na tych, którzy nie skalali się podróżą dwa razy w to samo miejsce, którym szkoda czasu na szlifowanie przetartych szlaków. Tych pierwszych nie do końca rozumiałam,   bo jakoś z tyłu głowy miałam zapisane (swoją drogą kto mi to wmówił?), że szkoda czasu na powroty. Byłam i trochę nadal jestem mistrzynią wymyślania „zajawek", nowych pomysłów, planów, podróży, odkryć. Bardzo lubiłam zaaplikować sobie nutkę niepewności, element zasko...

Tort - "tylko bez lukru plastycznego, mamo"

Jak co roku w kwietniu przyszło mi zmierzyć się z tortem urodzinowym dla jednej z dwóch księżniczek ;) W tym roku poprzeczka zawędrowała wysoko. Tak jak w tytule, miało być bez lukru plastycznego, bo "tego nie da się zjeść takie jest słodkie". Wskazówki w rodzaju "taki zwykły tort mamo" były bardzo, no ale to bardzo pomocne. Kiedy jeszcze ostatniego dnia, dosłownie za pięć dwunasta, dziecina zaczęła pękać, że może jednak "tak tylko trochę tego lukru, na samym środku, żeby można było zdjąć", pomyślałam sobie - nie może on być, tort ten, taki znów zwykły. Bo niby jak to, u mnie zwykły tort??? Że się dziecko nie zachwyci? nie będzie łał? Całe piątkowe popołudnie, nie mówiąc o pokaźnej części soboty, spędziłam buszując w internetowych otchłaniach. Głowę napakowałam koncepcjami. Zaczerpnęłam inspiracji. Później i tak zrobiłam mniej lub bardziej po swojemu. Tort klasyczny - zwykły ;) ale nieco udekorowany zachwyt był a przy okazji wypróbowałam kilka ...

Tort urodzinowy przysypany piaskiem ;)

Dziś będzie o tortach. Nie robię ich zbyt często, chociaż bardzo lubię. Najpierw było to raz, teraz dwa razy do roku. Żaden nie jest podobny do poprzedniego. Jakoś tak wyszło, że za każdym razem podejmuję kolejne wyzwania. Całymi tygodniami chodzę i obmyślam koncepcje. Czasem coś podpatrzę, czasem wpadnę na coś zupełnie sama. Ciekawe, kiedy skończą mi się pomysły ;) Tym razem piaskownica. Miało być prosto i łatwo. Do pewnego stopnia było. Chociaż mimo wszystko znów zagrzebałam się w przygotowaniach po uszy. Bo niby to tylko prostokątna forma i kilka detali, ale jednak. Wszystkie kremy, masy, przekładanie. Kilka niespodzianek po drodze, a jakże. Na przykład na czym ja ten tort położę, jak już go będę składać w całość. Jako, że mam tylko okrągłe patery, stanęło na szkle od antyramy, akurat w pasującym formacie :))) Najważniejsze i tak było to, że tort wywołał uśmiech, szczególnie na małych buziach. A i starszych już przyzwyczaiłam do tego, że ja to "zawsze coś wymyślę...