Przejdź do głównej zawartości

Chleb z maślanką, melasą i carotino


Najbardziej lubię chleby o czystym smaku, w których nie ma nic poza mąką, wodą i solą. Żadnych fajerwerków i dodatkowych atrakcji.

Jednak czasami...

Czasami przeglądam blogi i znajdę coś, co powoduje natychmiastową chęć testowania.
Mimo, że jest nieco bardziej urozmaicone, jeśli chodzi o skład.
Tym bardziej, jeżeli wszystkie potrzebne składniki są akurat w lodówce, czy spiżarni i tylko czekają, aż po nie sięgnę.
Tak było z chlebem znalezionym w Leśnym Zakątku Dany.
Od razu coś między nami zaiskrzyło ;)

Odświeżyłam swój zakwas i zabrałam się dziarsko do pracy.
Zaczęłam po południu więc gorący chleb opuścił piekarnik nieco po północy.
Usypiałam otulona zapachem świeżego pieczywa.
Rano pognałam do pracy gdzie doścignięta zostałam przez telefon z domu.
Pełno było w nim zachwytów i, co najważniejsze, prośba o powtórkę :)


Chleb z maślanką, melasą i carotino
Przepis z blogu Leśny Zakątek

Zaczyn:

300g zakwasu z mąki żytniej razowej ( konsystencja bardzo gęstej śmietany ), (bardzo ważne jest aby zakwas był dopiero co odświeżony, miał lekko kwaskowy zapach, nie może być przekwaszony, bo używa go się tu dużo. Ja swój zakwas po wyjęciu z lodówki dokarmiłam trzykrotnie w odstępach 12 godzinnych i potem użyłam do zaczynu)
250g wody, 
240g mąki żytniej typ 720.


Składniki zaczynu mieszamy i pozostawiamy na 4 godziny. Ciasto wyrośnie i po 4 godzinach będzie lekko wklęsłe. (u mnie było wklęsłe już po 3 godzinach ale pozostawiłam je w spokoju przez przepisowe 4 )


Ciasto właściwe:

Cały zaczyn, 
430g mąki pszennej typ 650, 
160g maślanki, 
25g melasy płynnej, 
sól, (u mnie było to 3/4 łyżki - 12 g )
2-4 łyżki oliwy carotino (dałam 3 łyżki)


Składniki mieszamy łychą drewnianą, a potem wyrabiamy ciasto ręcznie, do chwili aż uzyskamy lśniące, gładkie ciasto.  Pozostawiamy na 30 minut, aby odpoczęło.

Smarujemy formę, (u mnie były to dwie małe keksówki), wysypujemy ziarnami lub grubą mąką, wykładamy ciasto.

Chleb powinien urosnąć w ciągu ok. 3 godzin. Pieczemy w nagrzanym piekarniku, w opadającej temperaturze, zaczynając od 210-220st. W sumie 45 -50 minut.

Zdjęcia robiłam po powrocie z pracy. Do tego czasu jeden z dwóch bochenków znikł w tajemniczych okolicznościach. Może miały z tym coś wspólnego owe entuzjastyczne telefony?

Spróbowałam i ja. Piekny kolor, pachnące wnętrze i rewelacyjny miąższ. W sam raz wilgotny, sprężysty, o równych dziurkach.

Polecam.

Komentarze

  1. wow, Lu , jaki piękny ma miąższ twój chleb

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam ten chleb na blogu Dany.Ciekawy.
    Jest tam sporo interesujących chlebków.
    Twój wyszedł pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam tą oliwę. Olej?
    W każdym razie na pewno zrobię sobie na niej (na nim) domowe czipsy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny ten brak fajerwerków i atrakcji..

    OdpowiedzUsuń
  5. Margotku dziękuję :)

    Amber o tak, jest tam wiele bardzo ciekawych przepisów, czuję, że otworzyłam jakieś nowe drzwi i jeszcze wiele razy tam wrócę.

    Polko tak, to prawda, ta oliwa ma bardzo fajny kolor i smak. Szczególnie kolor mnie powala.

    Asiejko hi, hi ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wyprawa w nieznane

  Urzekła nas kiedyś dziecięca historia, jedna z całego cyklu opowieści Wojciecha Widłaka o Wesołym Ryjku, małym prosiaczku, mającym całkiem ludzkie przygody. Zapytany przez rodziców o to, dokąd chce jechać na wycieczkę w znane czy w nieznane, dziarsko decyduje się na nieznane, po czym po dotarciu do celu płacze, bo przecież on chciał „w to nieznane co w zeszłym tygodniu". Kiedyś myślałam, że ludzie dzielą się na takich, którzy zawsze, z uporem maniaka spędzają swoje wolne dni na działce, letnisku, ośrodku wczasowym, tym samym od lat, oraz na tych, którzy nie skalali się podróżą dwa razy w to samo miejsce, którym szkoda czasu na szlifowanie przetartych szlaków. Tych pierwszych nie do końca rozumiałam,   bo jakoś z tyłu głowy miałam zapisane (swoją drogą kto mi to wmówił?), że szkoda czasu na powroty. Byłam i trochę nadal jestem mistrzynią wymyślania „zajawek", nowych pomysłów, planów, podróży, odkryć. Bardzo lubiłam zaaplikować sobie nutkę niepewności, element zasko...

Tort - "tylko bez lukru plastycznego, mamo"

Jak co roku w kwietniu przyszło mi zmierzyć się z tortem urodzinowym dla jednej z dwóch księżniczek ;) W tym roku poprzeczka zawędrowała wysoko. Tak jak w tytule, miało być bez lukru plastycznego, bo "tego nie da się zjeść takie jest słodkie". Wskazówki w rodzaju "taki zwykły tort mamo" były bardzo, no ale to bardzo pomocne. Kiedy jeszcze ostatniego dnia, dosłownie za pięć dwunasta, dziecina zaczęła pękać, że może jednak "tak tylko trochę tego lukru, na samym środku, żeby można było zdjąć", pomyślałam sobie - nie może on być, tort ten, taki znów zwykły. Bo niby jak to, u mnie zwykły tort??? Że się dziecko nie zachwyci? nie będzie łał? Całe piątkowe popołudnie, nie mówiąc o pokaźnej części soboty, spędziłam buszując w internetowych otchłaniach. Głowę napakowałam koncepcjami. Zaczerpnęłam inspiracji. Później i tak zrobiłam mniej lub bardziej po swojemu. Tort klasyczny - zwykły ;) ale nieco udekorowany zachwyt był a przy okazji wypróbowałam kilka ...

Tort urodzinowy przysypany piaskiem ;)

Dziś będzie o tortach. Nie robię ich zbyt często, chociaż bardzo lubię. Najpierw było to raz, teraz dwa razy do roku. Żaden nie jest podobny do poprzedniego. Jakoś tak wyszło, że za każdym razem podejmuję kolejne wyzwania. Całymi tygodniami chodzę i obmyślam koncepcje. Czasem coś podpatrzę, czasem wpadnę na coś zupełnie sama. Ciekawe, kiedy skończą mi się pomysły ;) Tym razem piaskownica. Miało być prosto i łatwo. Do pewnego stopnia było. Chociaż mimo wszystko znów zagrzebałam się w przygotowaniach po uszy. Bo niby to tylko prostokątna forma i kilka detali, ale jednak. Wszystkie kremy, masy, przekładanie. Kilka niespodzianek po drodze, a jakże. Na przykład na czym ja ten tort położę, jak już go będę składać w całość. Jako, że mam tylko okrągłe patery, stanęło na szkle od antyramy, akurat w pasującym formacie :))) Najważniejsze i tak było to, że tort wywołał uśmiech, szczególnie na małych buziach. A i starszych już przyzwyczaiłam do tego, że ja to "zawsze coś wymyślę...