Przejdź do głównej zawartości

Zagadka piernikowej porcelany



Urzekła mnie od pierwszego spojrzenia.
Te wszystkie filiżanki, kubki, dzbanuszki...
Wszystkie z motywem jelenia na tle zimowego lasu.
Nie pamiętam zbyt wielu przepisów z tej książki, za to tę świąteczną porcelanę pamiętam ze szczegółami.
Bardzo chciałabym taką mieć.
Skoro jednak, jak można przeczytać w książce, jest to nierealne, postanowiłam ją sobie wyczarować w inny sposób.
Kolorowy lukier na śnieżnobiałej cukrowej porcelanie to całkiem niezły pomysł, nieprawdaż?



Przy okazji wpadłam na pomysł.
Dla tego kto pierwszy wpisze w komentarzach tytuł książki, którą inspirowałam się przy produkcji piernikowej porcelany, otrzyma w prezencie dwa pierniczki: imbryczek i filiżankę.
Postaram się jakoś tak je zapakować, żeby przetrwały trudy podróży.


Komentarze

  1. Lu,
    jestem oczarowana.
    Cuda!
    A zastawa jest z książki N.Lawson - Nigella świątecznie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że dla odwiedzających to moje miejsce to będzie żadna zagadka :)))
      A mój mąż się zastanawiał, czy nie za trudna ;)
      Gratuluję i poproszę o namiary drogą mailową.
      Postaram się jutro wysłać pierniczki. Może zdążą do świąt?

      Usuń
  2. Niestety nie znam się na książkach kucharskich i mało rozeznaję się w ich autorach (nad czym ubolewam, ale po prostu nie lubię gotować...), natomiast Twoje pierniki to istne cudeńka! U mnie w domu w tym roku pierników nie ma, ale za to będzie likier czekoladowo-piernikowy zrobiony przez moją mamę, pyyyycha :))

    OdpowiedzUsuń
  3. nie mogę oczu nacieszyć!
    piękne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pokazywanie takich pięknych pierniczków powinno być karalne :D, bo człowiek z z swoją bidą w kompleksy popada :D
    Luiza jesteś Mistrzynią albo wróżka ,ale to na jedno wychodzi

    p.s Amber zazdroszczę nagrody :D

    OdpowiedzUsuń
  5. "O matko! Jejku! Śliczne! Niesamowite!" - takie okrzyki wydawał mój mąż, zaglądając mi przez ramię. Ja - wolałam zaniemówić i pokazywałam mu tylko kolejne Twoje propozycje. Chapeau bas!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. PIEKNE,PIEKNE I NAPEWNO SMACZNE :))

    OdpowiedzUsuń
  8. ...... Lu, jak bedziesz na świeta w rodzinnych stronach, moglabys przywieść i pokazać na żywo swoje DZIELA SZTUKI !!!
    pozdrawiam
    marta m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy jakieś dojadą, bo chętnych całe mnóstwo, tu na miejscu :)))
      Ale będę pamiętać i jeżeli jakieś dowiozę to zastukam na pewno.

      Usuń
  9. Artystyczny majstersztyk! Chyba nie będziesz ich jadła, prawda? Są piękne..

    OdpowiedzUsuń
  10. Lu, jesteś pierniczkową mistrzynią! Przepiękne te Twoje ciasteczka - wszystkie bez wyjątku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Komarko, miałam nawet już nie lukrować ale zainspirowały mnie Twoje aniołki i jeszcze polukrowałam :)))

      Usuń
  11. Pierniczki wyglądają niesamowicie, szkoda, że dopiero teraz je znalazłam:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wyprawa w nieznane

  Urzekła nas kiedyś dziecięca historia, jedna z całego cyklu opowieści Wojciecha Widłaka o Wesołym Ryjku, małym prosiaczku, mającym całkiem ludzkie przygody. Zapytany przez rodziców o to, dokąd chce jechać na wycieczkę w znane czy w nieznane, dziarsko decyduje się na nieznane, po czym po dotarciu do celu płacze, bo przecież on chciał „w to nieznane co w zeszłym tygodniu". Kiedyś myślałam, że ludzie dzielą się na takich, którzy zawsze, z uporem maniaka spędzają swoje wolne dni na działce, letnisku, ośrodku wczasowym, tym samym od lat, oraz na tych, którzy nie skalali się podróżą dwa razy w to samo miejsce, którym szkoda czasu na szlifowanie przetartych szlaków. Tych pierwszych nie do końca rozumiałam,   bo jakoś z tyłu głowy miałam zapisane (swoją drogą kto mi to wmówił?), że szkoda czasu na powroty. Byłam i trochę nadal jestem mistrzynią wymyślania „zajawek", nowych pomysłów, planów, podróży, odkryć. Bardzo lubiłam zaaplikować sobie nutkę niepewności, element zasko...

Tort - "tylko bez lukru plastycznego, mamo"

Jak co roku w kwietniu przyszło mi zmierzyć się z tortem urodzinowym dla jednej z dwóch księżniczek ;) W tym roku poprzeczka zawędrowała wysoko. Tak jak w tytule, miało być bez lukru plastycznego, bo "tego nie da się zjeść takie jest słodkie". Wskazówki w rodzaju "taki zwykły tort mamo" były bardzo, no ale to bardzo pomocne. Kiedy jeszcze ostatniego dnia, dosłownie za pięć dwunasta, dziecina zaczęła pękać, że może jednak "tak tylko trochę tego lukru, na samym środku, żeby można było zdjąć", pomyślałam sobie - nie może on być, tort ten, taki znów zwykły. Bo niby jak to, u mnie zwykły tort??? Że się dziecko nie zachwyci? nie będzie łał? Całe piątkowe popołudnie, nie mówiąc o pokaźnej części soboty, spędziłam buszując w internetowych otchłaniach. Głowę napakowałam koncepcjami. Zaczerpnęłam inspiracji. Później i tak zrobiłam mniej lub bardziej po swojemu. Tort klasyczny - zwykły ;) ale nieco udekorowany zachwyt był a przy okazji wypróbowałam kilka ...

Tort urodzinowy przysypany piaskiem ;)

Dziś będzie o tortach. Nie robię ich zbyt często, chociaż bardzo lubię. Najpierw było to raz, teraz dwa razy do roku. Żaden nie jest podobny do poprzedniego. Jakoś tak wyszło, że za każdym razem podejmuję kolejne wyzwania. Całymi tygodniami chodzę i obmyślam koncepcje. Czasem coś podpatrzę, czasem wpadnę na coś zupełnie sama. Ciekawe, kiedy skończą mi się pomysły ;) Tym razem piaskownica. Miało być prosto i łatwo. Do pewnego stopnia było. Chociaż mimo wszystko znów zagrzebałam się w przygotowaniach po uszy. Bo niby to tylko prostokątna forma i kilka detali, ale jednak. Wszystkie kremy, masy, przekładanie. Kilka niespodzianek po drodze, a jakże. Na przykład na czym ja ten tort położę, jak już go będę składać w całość. Jako, że mam tylko okrągłe patery, stanęło na szkle od antyramy, akurat w pasującym formacie :))) Najważniejsze i tak było to, że tort wywołał uśmiech, szczególnie na małych buziach. A i starszych już przyzwyczaiłam do tego, że ja to "zawsze coś wymyślę...