Czasem tak bywa.
Jest impuls, działanie, a potem dopiero refleksja.
Tak było i tym razem. Kupiłam ziarno pszenicy. Całe. Na chleb.
Nie, nie mam młynka.
Zaczęłam się zastanawiać jakby tu wykorzystać ziarno w takiej formie.
Poszperałam, poniuchałam w sieci ale niestety, nic nie udało mi się znaleźć.
Jestem już umówiona z Tatter, że odkurzy dla mnie jakiś wypróbowany przez siebie przepis.
A tymczasem...
Jako, że jestem w gorącej wodzie kąpana ;)
Eksperyment.
Rola tytułowa, sami wiecie kto.
Pozostali aktorzy to razowa żytnia, orkiszowa, trochę pszennej pełnoziarnistej.
Rolę epizodyczną acz znaczącą powierzyłam melasie.
Bez przepisu, bo to jeszcze nie jest skończone dzieło.
Chleb ma jednak wielki potencjał i dlatego pozwalam sobie go utrwalić.
A na koniec, bo przecież nie zapominajmy, że ja nadal na tej, no jak jej tam ...diecie
idealne połączenie dla takiego chleba, czyli:
Twarożek
ser biały w kostce (chudy)
odrobina maślanki
ogórek zielony starty na tarce
natka pietruszki drobno posiekana
sól
pieprz
oj ma potencjał to fakt , uroda chleba przepiękna. I widzę ,że tez u ciebie smakowita pasta
OdpowiedzUsuńLu , a kesówki to gdzie kupiłaś , bo bardzo się podobają
Piękny ten chlebek :D Żebym też kiedyś umiała taki upiec to było by cudnie :P Nie ty jedna "przygotowujesz" organizm na cieplejsze dni :P Powodzenia
OdpowiedzUsuńAlu, dlatego, żeby samą siebie zmobilizować do usprawnień postanowiłam sfocić ten chleb.
OdpowiedzUsuńKeksówki są Wiltona, z mniamowego sklepu.
Anneli, dobrze wiedzieć, że jest nas więcej, zawsze to raźniej :)
OdpowiedzUsuńLu , dziękuję, a jeszcze mogę się spytać jakiej wielkości , bo tam jest kilka rozmiarów
OdpowiedzUsuńchyba sobie kupię na zajączka :P
Blachy mają 23.5 na 13.3 na 6.99 cm.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam Alu, że to tak długo trwało :)
dziękuje
OdpowiedzUsuń